Wprowadzane od 2008 roku automaty do sprzedaży biletów zaskarbiły sobie serca warszawiaków. Coraz częściej mieszkańcy stolicy kupują bilety właśnie w biletomatach, a nie w kiosku.
Obecnie co siódmy bilet, z 66 mln sprzedawanych rocznie, pochodzi z automatu. Dlatego Zarząd Transportu Miejskiego zamierza dalej rozbudowywać sieć biletomatów. - Każdy nowy autobus i tramwaj będzie wyposażony w biletomat - zapewnia Igor Krajnow, rzecznik ZTM.
Bo jest wybór
W stolicy jest ponad 300 automatów (220 stacjonarnych i 85 w tramwajach i autobusach) z biletami. Mogą wydrukować każdy bilet, a w kioskach nie zawsze można kupić bilet tygodniowy albo trzydniowy. Również z biletami czasowymi może być problem.
- Ja zawsze kupuję w automacie, w kioskach są z reguły bilety jednorazowe, a bardziej mi się opłaca międzyszczytowy, który jest 40 groszy tańszy. To może niewiele, ale w miesiącu kasuje takich biletów około 15 - tłumaczy Agnieszka, pasażerka.
Nie lubią sprzedawać
Z nowych automatów cieszą się też kierowcy i motorniczowie. Jeśli w autobusie lub tramwaju nie ma zamontowanego biletomatu muszą sami sprzedawać bilety.
- Często pasażerowie nie mają drobnych, a potem awanturują się, że nie mam wyadać. Opóźniają też kursy, bo sprzedać bilet można tylko na przystanku - tłumaczy pan Mariusz, kierowca MZA. - Nie można być jednocześnie kioskarzem i wozić ludzi - dodaje.
Były awaryjne
Ale początki wprowadzania w stolicy biletomatów nie były łatwe. Pierwsze maszyny, ustawiane jeszcze w 2006 roku, były bardzo awaryjne. Pasażerowie narzekali, że nie wydają reszty i często są zepsute. Teraz jest lepiej. Bilet można kupić tuż przed wejściem do metra na praktycznie każdej stacji. Coraz częściej biletomaty stoją też przy popularnych przystankach autobusowych.
W stolicy jest do wyboru 13 rodzajów biletów kartonikowych i dwa rodzaje biletów okresowych, z czago każdy z nich występuje w wersji normalnej i ulgowej.
Maciej Czerski
Źródło zdjęcia głównego: | PAP, Amnesty International