Zarzuty spowodowania katastrofy w ruchu lądowym skutkującej ciężkimi obrażeniami ciała usłyszał 87-letni kierowca auta osobowego. To on, zdaniem prokuratury, niemal rok temu doprowadził do czołowego zderzenia tira z autobusem przewożącym 42 dzieci, uczniów warszawskiej szkoły.
- Zarzuty zostały przedstawione Stanisławowi B., który kierując osobowym mercedesem, utracił panowanie nad pojazdem i zjechał na przeciwległy pas ruchu, doprowadzając do wypadku. Mężczyzna w trakcie przesłuchania twierdził, że nie pamięta przebiegu zdarzenia - poinformowała Beata Florkow, szefowa Prokuratury Rejonowej w Myślenicach.
Za nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym grozi do pięciu lat więzienia, a za spowodowanie wypadku z ciężkimi obrażeniami ciała grozi do ośmiu lat.
Biegli pracują
Prokurator wyjaśniła, że akt oskarżenia nie został jeszcze skierowany do sądu, ponieważ postępowanie trwa.
- Biegli stwierdzą, czy podejrzany w ogóle będzie mógł brać udział w czynnościach procesowych. Po uzyskaniu tych opinii będzie podjęta stosowna decyzja - powiedziała prokurator Florkow.
Cztery osoby ciężko ranne
Rok temu z Zakopanego wracały dzieci z warszawskiej podstawówki nr 261 im. Stanisława Kostki Potockiego. W pojeździe znajdowało się 42 dzieci, troje opiekunów oraz kierowca. Na krajowej siódemce, czyli popularnej zakopiance w miejscowości Tenczyn autobus zderzył się z ciężarówką. Pojazdy stanęły w poprzek drogi, zatrzymując się na skarpie.
Do kilku szpitali przewieziono wówczas 34 osoby. Cztery z nich, w tym jedno dziecko, zostały ciężko ranne. W akcji ratowniczej na zakopiance uczestniczyły cztery śmigłowce LPR i jeden śmigłowiec wojskowy oraz liczne karetki i wiele jednostek straży pożarnej.
87-latek, który według prokuratury doprowadził do wypadku, wyszedł z niego bez szwanku. Zaraz po zdarzeniu stracił prawo jazdy.
wini/ral/gp