Jesteśmy zobowiązani podjąć działanie, które spowodowałoby że wszyscy będziemy czuli się bezpiecznie na uniwersytecie - mówią członkowie nowej organizacji. Zrzeszyli się po tym, jak ktoś rozrzucił na uczelni ulotki propagujące faszyzm.
- W ubiegłym tygodniu razem z przyjacielem znaleźliśmy ulotki propagujące faszyzm. Postanowiliśmy zwołać się i ustalić: jak zareagować i co zrobić. Nasze działania podsyciły kolejne ulotki, które znaleźliśmy w poniedziałek - poinformował Sebastian Słowiński, student Uniwersytetu Warszawskiego.
Grupa oburzonych studentów zebrała się w obecności mediów przed bramą główną uniwersytetu, gdzie ogłosili, że stworzyli komitet antyfaszystowski.
"Faszyzm nie był wrogiem Polski"
- W obliczu obecnego na uniwersytecie faszyzmu jesteśmy zobowiązani przeciwstawić się temu i podjąć działanie, które spowodowałoby że wszyscy czuliby się bezpiecznie na uniwersytecie. Dlatego powołujemy studencki komitet antyfaszystowski, który na początku będzie działał na uniwersytecie - poinformował jeden ze studentów.
Zebrani byli oburzeni również deklaracją jednego ze studentów UW, byłego rzecznika Młodzieży Wszechpolskiej.
- Agitacja ONR przed bramą uczelni, deklaracja nazistowska, separatyzm rasowy jednego ze studentów, byłego rzecznika MW Mateusza Pławskiego. Zakłócanie spotkań naukowych, pojawianie się ulotek radykalnej organizacji Szturmowcy, nie pozwalają nam uczestniczyć w życiu naukowym - wymieniała Gabriela Filipowicz.
Członkowie komitetu pokazali ulotki, które pojawiły się na terenie uczelni. Czytamy na nich między innymi, że "faszyzm nie był wrogiem Polski" oraz że "nieprawdą jest, iż faszyści byli wrogami Polski. Wręcz przeciwnie. Faszyzm był w Polsce postrzegany pozytywnie. Sympatyzowali z faszyzmem narodowcy, prawica, a także część sanacji".
Reakcja rektora UW
W reakcji na te ulotki, studenci całą sprawę opisali w internecie oraz napisali manifest do rektora, w którym poprosili go o pomoc w wyjaśnieniu sprawy.
- Rektor przeczytawszy nasz tekst, zareagował bezpośrednio. Oświadczył że zgłosi to do prokuratury. Powiedział też, że jeśli te osoby będą związane z uniwersytetem, to wyciągnie konsekwencje na polu uniwersyteckim - relacjonował Sebastian Słowiński.
Stanowisko rektora potwierdza też Biuro Prasowe UW.
- Ulotki wraz z innymi materiałami przyniesionymi dziś do rektora przez "Studencki Komitet Antyfaszystowski" zostaną przekazane do prokuratury, ponieważ propagowanie faszyzmu jest przestępstwem - zapewnia Anna Korzekwa-Józefowicz, rzecznik UW.
Dodaje też w jaki sposób ulotki trafiły na terenie uczelnię. - Te ulotki zostały podrzucone w kilku miejscach, w godzinach wieczornych, w pustych już budynkach uniwersytetu. Takich sytuacji nie sposób w 100 procentach wyeliminować w instytucji tak dużej i otwartej jak nasza. Na Uniwersytecie Warszawskim studiuje ponad 44 tysięcy studentów, a do ich dyspozycji jest ponad 100 budynków - podkreśliła. - Warto to jednak z całą mocą podkreślić, że nie były one na uczelni rozdawane, tylko właśnie pozostawione na korytarzu. Straż akademicka jest bardzo na tym punkcie wyczulona i interweniuje zawsze, gdy ktoś próbuje coś kolportować - wyjaśnia rzecznik UW.
Studenci nie zdradzają ilu członków należy do ich komitetu. Twierdzą że nie będą robić list ani spisów. Wśród zgromadzonych we wtorek przed uniwersytetem byli przedstawiciele różnych kierunków, a zebrani przekonywali, że chcą, aby w prace komitetu włączyli się studenci innych uczelni.
md/kk/pm