Suche staw, zarośnięty strumyk i zapchane przepusty w parku Morskie Oko - alarmuje mieszkaniec Mokotowa i pyta, czy można temu zaradzić. - Można. Ale nie mamy na to pieniędzy - odpowiada dzielnica.
"Kiedyś Morskie Oko mnie przyciągało. Uwielbiałem jako dziecko przychodzić, zbierać rajskie jabłuszka i patrzeć na strumyczek. Niestety, ale obecnie już tak nie jest. Rajskie jabłuszka są, ale nie zbieram. A strumyk zaginął – napisał jeden z czytelników na warszawa@tvn.pl.
Dodał, że górny staw wysycha, a koryto strumyka od dawna nie było oczyszczane. W kilku miejscach przepusty są całkowicie zapchane.
"Przez to dolny staw od dawna nie jest zasilany wodą z góry. Nie jest też zasilany wodą deszczową. Miejsce traci na uroku. Czy jest jakaś szansa jego odratowania?" – pyta.
Na remont nie ma pieniędzy
O komentarz zwróciliśmy się do dzielnicy Mokotów, odpowiedzialnej za utrzymanie parku.
- W ostatnich latach obserwuje się zmniejszoną ilość opadów atmosferycznych (w szczególności w okresie zimowym), co skutkuje obniżaniem się poziomu wód gruntowych. Przy stosunkowo niewielkich opadach w pozostałym okresie oraz wysokich letnich temperaturach, powodujących zwiększone parowanie z lustra wody, w okresach letnich obserwowane są znaczne deficyty wody - mówi Monika Chrobak-Budzińska, rzecznik Mokotowa.
Jak podkreśla, rynsztoki odprowadzające kiedyś nadmiar wody z górnego stawu do dolnego, od wielu lat są nieczynne, ale regularnie czyszczone. Dodała, że cały park wymaga jednak gruntownej modernizacji.
- Niestety wiąże się to z ogromnymi nakładami, przekraczającymi możliwości dzielnicy. Wydatki koncentrują się więc na stopniowej wymianie zniszczonych i niebezpiecznych nawierzchni ciągów pieszych (w tym roku wyremontowano częściowo chodniki przed Pałacem Szustrów od strony ul. Puławskiej) - tłumaczy rzeczniczka dzielnicy.
skw/r