Walące się drzewo niemal przygniotło kuriera ze stanu Kentucky. Mężczyzna dostarczał paczki podczas silnej wichury, kiedy prawie został uderzony przez złamane przez wiatr drzewo. Całą sytuację uchwycił domowy system monitoringu.
Przez południowo-wschodnie Stany Zjednoczone w czwartek i piątek przeszły gwałtowne burze. Front atmosferyczny przemieszczał się na wschód, przynosząc ze sobą ulewy i porywisty, łamiący drzewa wiatr. W wyniku gwałtownej pogody zginęło co najmniej 13 osób.
Uciekł w ostatniej chwili
W niebezpiecznej sytuacji znalazł się Tony Antal, kurier z Kentucky, który w piątkowy wieczór był w pracy mimo trudnych warunków atmosferycznych. Mężczyzna opowiadał, że do zdarzenia doszło pod koniec jego zmiany. Podczas dostarczania paczek do domu w mieście Erlanger, nagle poczuł, że coś jest nie tak.
- Czułem, że coś się za mną porusza, ale nie byłem do końca pewien, co. Następnie usłyszałem skrzypienie - powiedział. - Instynktownie zacząłem biec tak szybko, jak to możliwe, ponieważ nie wiedziałem, w którą stronę upadnie drzewo.
Kurier odskoczył przed walącym się kilkunastometrowym drzewem w ostatniej chwili. W momencie uderzenia w ganek domu, ciężki pień połamał się na kilka części.
Nikomu nic się nie stało
Antal zdecydował się zadzwonić do właścicielki domu, aby ostrzec ją, że na jej posesji złamało się drzewo. Kobieta była wtedy w odwiedzinach u swoich rodziców, ale po otrzymaniu telefonu natychmiast wróciła do domu. Budynek nie uległ uszkodzeniu, a całą sytuację zarejestrowała kamerka zamontowana w dzwonku do drzwi.
- Bardziej martwiłam się o kuriera niż o dom. Jestem po prostu wdzięczna, że nikt nie został ranny - wyjaśniła w rozmowie z telewizją CNN.
Jak przyznał Antal, miał sporo szczęścia. "Przy tak dużym drzewie mogłem doznać naprawdę poważnych obrażeń, w tym wstrząsu mózgu. Mogłem tego nie przeżyć" - powiedział kurier.
Źródło: CNN, TVN24