Należąca do NASA sonda Parker podjęła we wtorek próbę zbliżenia się do Słońca bliżej niż kiedykolwiek wcześniej, na 6,2 miliona kilometrów. Celem misji jest zbadanie atmosfery gwiazdy, w tym szczególnie burz słonecznych, które mogą mieć wpływ na systemy komunikacyjne na Ziemi.
Jak poinformowała amerykańska agencja kosmiczna, zespół zgodnie z planem stracił bezpośredni kontakt z sondą podczas zbliżenia, ale w piątek ma wrócić sygnał nawigacyjny. Podczas zbliżenia do Słońca Parker ma poruszać się z prędkością około 690 tysięcy kilometrów na godzinę. To wystarczająca prędkość, by przelecieć z Waszyngtonu do oddalonego o ponad osiem tysięcy kilometrów Tokio w mniej niż minutę.
Osłona termiczna sondy wytrzyma ekstremalną temperaturę od około 870 do 930 stopni Celsjusza, ale instrumenty badawcze w jej środku pozostaną w temperaturze około 29 st. C.
"Przykład odważnego myślenia"
- Misja sondy Parker to przykład odważnego myślenia w NASA, kiedy robi się coś, czego nikt inny wcześniej nie dokonał, aby odpowiedzieć na odwieczne pytania dotyczące naszego Wszechświata - stwierdził w oświadczeniu Arik Posner, naukowiec programu Parker Solar Probe.
To pierwsze tak rekordowo bliskie zbliżenie sondy Parker do Słońca. Kolejne dwa na podobną odległość planowane są 22 marca i 19 czerwca 2025 r.
Sonda Parker została wystrzelona w sierpniu 2018 r. Jej misja ma potrwać siedem lat.
Sonda nosi imię na cześć Eugene'a Parkera amerykańskiego astronoma, który był pionierem badań Słońca. Zmarł w 2022 r., w wieku 94 lat.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: NASA