Rozmowa z Aleksandrą Dejewską - dietetyczką, która zwalczyła bulimię - doskonale wpisuje się w nadchodzące święta. Boże Narodzenie to dla bulimików szczególnie trudny czas.
Tym razem w przebieżce Danielowi Stenzelowi towarzyszy Aleksandra Dejewska - dietetyczka, której udało się pokonać bulimię. Pomimo niskiej temperatury, rozmowa przebiegła bez zarzutu. Aleksandrze Dejewskiej udało się wytłumaczyć, dlaczego bulimia to problem, który dotyka nie tylko modelki, jak go zwalczyć i jak z nim żyć.
Bulimia: problem modelek?
Dietetyczka przypomina też, że bulimia nie dotyka jedynie modelek. Zaburzenia odżywiania mogą dotknąć zarówno osoby młodsze, jak i starsze, lepiej i gorzej wykształcone lub sytuowane.
- Na to trzeba patrzeć w szerokim kontekście, bo to są zarówno młodsze kobiety, jak i kobiety po czterdziestce - tłumaczyła Dejewska. - Jak najbardziej z bulimii można wyjść, jest to po prostu ciężka praca - zapewnia.
Spytana o nadchodzące święta, dietetyczka nie ukrywa, że dla osób zmagających się z chorobą to ciężki orzech do zgryzienia.
- To jest jak wesele dla alkoholików - zapewnia. - Dla osób z zaburzeniami odżywiania spotkania rodzinne są horrorem, ponieważ, o ile rodzina wie, to wszyscy są skupieni na tej właśnie osobie. Dla rodziny i chorej osoby to spotkanie jest gehenną, gdyż wszyscy spotykają się z czymś, co ich przeraża - dodaje.
Obejrzyj nagranie:
Na własnej skórze
Dejewska nie boi się mówić głośno o swojej chorobie, prowadzi też grupę wsparcia dla osób z zaburzeniami odżywiania. Jej zdaniem, bulimia zaczyna się w domu: zależy i od relacji rodzinnych, i od temperamentu, i od środowiska. Nacisk środowiska na to, by dostosować się do kanonu, wymusza na chorej osobie obsesyjną potrzebę kontroli nad własnym ciałem.
- Bez dietetyka nie uda się stworzyć sensownego i dobrze zbilansowanego jadłospisu - przyznała. - Jeżeli chodzi o grupy wsparcia, to wspólna praca nad niską samooceną jest bardzo potrzebna - zapewnia.
Bulimia sportowa: pot i łzy
Dietetyczka wspomina też o szczególnym typie bulimii - bulimii sportowej.
- To jest typ nieprzeczyszczający, czyli osoba, która ma napad bulimiczny, próbuje to wszystko spalić za pomocą kompulsywnych ćwiczeń - dodaje. - Najczęściej planujemy mieć bilans zero. Ja ćwiczyłam po trzy godziny, do tego stopnia, że aż bolały mnie kolana. Takie osoby są uzależnione od ćwiczeń, co im właściwie szkodzi, bo powracają im kontuzje - wyjaśnia.
Aleksandra Dejewska zapewnia, że lepiej nie liczyć kalorii, pozwalać sobie na odstępstwa, konsultować dietę ze specjalistą, choć zależy to - rzecz jasna - od naszego wizerunku siebie.
- Często osoby z zaburzeniami odżywiania nie mają do siebie dystansu, wymagają od siebie czegoś nierealnego - kwituje.
Obejrzyj całe nagranie:
Autor: sj/aw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24