Szczury na jezdni, opowieści o ptakach i 100 km błota. Moja Łemkowyna

Łemkowyna Ultra Trail oczami Kasi Karpy
Łemkowyna Ultra Trail oczami Kasi Karpy
dziewczynynastart.pl
Łemkowyna Ultra Trail oczami Kasi Karpydziewczynynastart.pl

"Zaczyna się na Cergowej. Wydaje mi się, że biegnę wzdłuż jakiegoś płotu, zabudowań, mój mózg wymyśla sobie, że to szpital. Śmieję się w myślach z tych przywidzeń, ale wiatr wieje złowieszczo, drzewa jakieś niespokojne" - pisze Katarzyna Karpa uczestnicząca w Łemkowyna Ultra Trail 150.

- Cholera! Nie ma szans, nie przebiegnę kilometra w tych butach! Muszę koniecznie je zmienić, na start nie dojdę w nich, a co dopiero na metę! Aaaaa! Szybko! - panikuję chwilę przed startem. Jest 23:37, ruszamy punktualnie o północy. Rzucam się na ławkę, z worka wyciągam stare "kapcie" invejty, ściągam nowe mudclawy, zakładam te podarte i ufff, jest ulga. Czuję się jakbym była na bosaka. "Teraz przetrwam" - myślę. Nowsze mudclawy okazały się po prostu za ciasne na grube skarpetki wodoszczelne i okropnie ściskały mi śródstopie.

"Uwaga, kałuża!"

Potem wszystko dzieje się błyskawicznie: całus na pożegnanie, jeszcze jeden, powitania ze znajomymi, jeszcze jedno pożegnanie, rozwijam kijki, macham i… już lecimy.

Profil trasy biegumateriały organizatora

Pierwszy kawałek jest po asfalcie. - Uwaga, kałuża! - żartuje ktoś, wybuchamy śmiechem. Wszyscy wiemy, że na szlaku jest błoto, a zaraz czeka nas ulewa, która skończy się najwcześniej o 14. Kilkanaście godzin napierania w deszczu na razie nie mieści mi się w głowie, ale jestem przygotowana: superprzeciwdeszczowa kurtka, skarpetki, w których można brnąć w wodzie, a stopy będą suche, dwie pary rękawiczek, czapka, suche ciuchy w Chyrowej na przepaku, suche ciuchy w worku w plecaku, kije, które mają pomóc utrzymać równowagę na śliskim podłożu… nawet mózg mam zabezpieczony! Bo jak psycha będzie siadać, to odpalam ipoda, a tam czeka 13 godzin kawałków audycji porannej ZD3 Wojciecha Manna i wplecione w to opowieści doktora Kruszewicza o ptakach i innych zwierzakach.

Wbijamy na szlak - jest stromo do góry i od razu wita nas błoto - jedno z delikatniejszych na naszej trasie, okaże się potem. Chwilę później zaczyna siąpić. Na wąskiej ścieżce tworzy się kolejka biegaczy, jeden za drugim, w skupieniu i spokoju, żartów za dużo nie słychać. - Uwaga! - krzyczy ktoś w ostatniej chwili. Kątem oka widzę jakieś zamieszanie - coś wyskakuje z krzaków, odbija się od biegaczy i ucieka w dół. - Przebiegła koło ciebie? - pytam potem kolegę przede mną. - Uderzyła mnie! Wyskoczyła z krzaków z lewej, odbiła się ode mnie i uciekła na dół - mówi. Okazuje się, że była to mała sarenka. Jak zobaczyła małą przerwę między biegaczami, pewnie chciała się w nią wbić i polecieć do góry, ale nie wcelowała dobrze.

A potem jest już zbieg i pędzę. Drogę z wierzchu pokrywa rzadkie błoto, ale to mi nie przeszkadza - przyczepność jakąś łapię, więc rozpędzam się jak tylko mogę. Mijam mnóstwo ludzi, którzy ostrożnie stawiają nogę za nogą. "Nawet jak się pośliznę, to co się stanie?" - powtarzam sobie? I od razu mam odpowiedź: "Nic". Więc lecę. Nikt z nikim nie gada, wszyscy skupieni, wpatrzeni w swoje buty, wsłuchani w ciumkanie błota. Załączam empetrójkę.

"Spomiędzy jego nóg wyjąłem ptaka"

- 6:30. Przeglądam prasę kolorową… - rozlega mi się w słuchawce głos Wojciecha Manna. Godzinę tę pan Wojtek poda mi tej nocy jeszcze kilkadziesiąt razy, bo fragmenty, które mam w empetrójce nagrane zostały właśnie między 6:30 a 7. Mam tego w sumie 12 godzin, więc żarty słuchaczy i opowieści o ptakach długo rozświetlają mi tę ponurą, wilgotną noc. Doktor opowiada o lelku, którego oczka świecą na ciemnych drogach w nocy, o wodniczce (a właściwie wodniczku), który zdradza partnerki, gęsiach, które nie są głupie, i o przygodach, jakie miewał przy obserwacjach ptaków. Przy jednej niemal wybucham śmiechem. - Taką przygodę miałem, że byłem na łasze wiślanej, obrączkowałem rybitwy i w pewnym momencie widzę dwa leżaki i leży dwóch golasów na tych leżakach, opalają się, ptaszki nad nimi latają - relacjonuje doktor i dodaje, że w tym lataniu nie było nic romantycznego, bo rybitwy po prostu bały się o swoje potomstwo, które znajdowało się w okolicy. - Podchodzę do nich, oni wstali, rozmawiają ze mną tak jak ich Bozia stworzyła […], a ja w tym momencie, żeby mu [golasowi - red.] udowodnić, że jesteśmy w kolonii, że tu są pisklęta, schyliłem się i spomiędzy jego nóg wyjąłem ptaka - mówi, a ja chichoczę cicho, żeby za bardzo nie wybijać ze skupienia innych ultrasów. A to dopiero początek opowiadań!

Zaczyna się coraz ciekawsze błoto (fot. Katarzyna Karpa)dziewczynynastart.pl

Z tą słuchawką w uchu przebywam wszystkie ciemności i dopiero po 7 rano postanawiam odzyskać pełny kontakt z rzeczywistością - słuchawki lądują w kieszeni. Teraz, chociaż leje coraz mocniej, ludzie są bardziej rozmowni niż w nocy, nie trzeba aż tak zajmować głowy czym innym. No i zaczynają się widoki: mglisty las, powyginane buki, coraz ciekawsze błoto: jedno jest bardziej zielone, drugie szare, gęstsze, rzadsze. Można by pobierać próbki tego błota z całej trasy i potem porównać!

"Is this running competition?"

- Ale masz piękną figurę! Szczupła, ale nie chuda, super! - mówi dziewczyna, która dogania mnie na jakimś odcinku niebłotnym. No takich komplementów to się nie spodziewałam… Po chwili okazuje się, że się znamy - przez książkę. Czytała moją książkę "Dziewczyny, na start!" i bardzo jej się spodobała. Jest silna i mocno prze do góry w stronę bacówki w Bartnem. Ja za nią, bo mamy w planach zrobić sobie wspólną fotkę.

W bacówce widać, że niektórzy zalegli na dłużej: zdjęli skarpetki, suszą przy kominku. Ja nie chcę za bardzo przyzwyczajać się do ciepła. "Jak tu wspaniale, jak tu ciepło, jeszcze momencik… dwie minutki… minutka. O nie, to już" - odliczam czas i jak mija ustalone 10 minut, wypadam na zewnątrz. - O jesteś, już miałem iść cię szukać - mówi Helmut (czyli Wojtek), którego poznałam dwa lata temu na ŁUT70 i który teraz razem z kolegami robi 150. Troszczą się, żebym wyruszyła z nimi, ale od razu po wystartowaniu mocno mi odchodzą.

Dalej jest trochę tak, jak w mojej wizualizacji sprzed startu: biegniemy już 10 godzin i ciągle pada. Przemokła mi już kurtka, skarpetki też nabrały wody w którymś strumieniu. Rękawiczki - przemoczone, buff na głowie - też. Wodę czuję już w majtach i na brzuchu. Ale o dziwo nie sprawdza się to, co przewidywałam. Prawie wcale nie jest mi zimno! To znaczy jest - jeżeli w którymś momencie zatrzymam się, żeby wyciągnąć kulkę mocy. Albo żel. Wtedy przez następny kwadrans muszę rozgrzewać stopy i ręce. Ale dopóki się ruszam, jest dobrze. A ruszać się daje - rozgrzewają wolne podejścia i szybkie zbiegi.

- Hi, how are you? - słyszę głos obok.

- Great, wonderful, thanks - odpowiadam, rozkładając ręce i łapiąc kolejną kropelkę z nosa. Deszcz leje na całego, brnę w błocie.

- What’s this? Is this running competition?

- Surviving! Surviving competition - rzucam, a on wpada w gorzki śmiech.

Telefon dzwoni około 50. kilometra. - Gdzie jesteś? - pyta Marcin. - Za pięćdziesiątym. Ciężko jest, leje - odpowiadam. Ręka drętwieje mi z zimna od trzymania telefonu, ale chcę z nim rozmawiać. Mam łzy w oczach, bo robi mi się siebie żal. I tak bardzo chcę już się z nim spotkać, poczuć coś innego niż wilgoć i błoto. - To chodź, na przełęczy będzie niespodzianka - mówi. - Jaka?! - dziwię się. - No ja tu jestem! - zdradza od razu, a mi momentalnie po ciele rozlewa się ciepło. "Czyli jest po co tam lecieć!" - myślę. Łzy mi lecą, ale naprawdę w tym momencie odzyskuję siły. Zamiast użalać się nad sobą, nad beznadzieją tej całej sytuacji, kiedy jestem tu w środku lasu w ulewie z mokrym wszystkim, a przede mną jeszcze stówa, wreszcie jest o czym myśleć.

Fragment trasy, znowu błoto (fot. Katarzyna Karpa)dziewczynynastart.pl

Błoto, które trzyma

"Uwaga, niebezpieczny zbieg" - napisane jest na tabliczce na drzewie. To te, co były do tej pory, nie były niebezpieczne? Ha, ha, ha. Puszczam się w dół co sił w nogach, bo widzę po śladach, że ludzie raczej się tu nie ślizgali. "Fajnie, czyli błoto trzyma" - myślę. I stawiając stopy prosto w dół - tak, żeby tarcie było jak największe - szybciutko zbiegam. Mijam dziewczynę i chłopaka, z którymi tasujemy się wciąż na trasie, mijam ekipę białostocką. - Ale szybko zbiegasz! Ja to mam śmierć w oczach - mówi jeden z kolegów, gdy śmigam obok niego. - Stawiaj stopy przodem, nie bokiem, lepiej trzymają podeszwy! - wołam do niego, ale chyba ciągle nie jest do tego przekonany. Potem wszystko dzieje się już szybko: parę małych górek, mały zbieg i wreszcie widzę z daleka drogę. "Jeszcze momencik" - myślę i z oddali widzę zieloną, znajomą kurtkę.

Jeszcze ostatnie błoto, jeszcze pięć kroków, trzy, dwa, jeden i wpadam prosto w objęcia ukochanego. Wita mnie różą (fot. Maciek Ners), a ja - totalnie mokra - wtulam się w niego. - Zdejmij rękawiczki. Zimno? Siadaj tu, zjedz kanapkę, daj kijki, masz tu herbatę… - krótkie komunikaty i instrukcje, które posłusznie wykonuję. W pewnym momencie, kiedy już siedzę przy ogniu, przypominam sobie, że mam przecież bluzę na zmianę! Informacja dociera do mózgu równo z tą, że przestało właśnie padać. Hurra! Tak szybko, jak tyko mogę to zrobić mokrymi, zmarzniętymi rękami, zmieniam przemoczoną koszulkę na cienki polar, który mam w plecaku w suchej reklamówce. Wyciągam też zieloną, łemkowyńską Czapkę Mocy, którą trzymałam na wypadek wychłodzenia. Warunkiem jej założenia był koniec opadów i to właśnie nastąpiło. Sucha i szczęśliwa po kwadransie jestem już w dalszej trasie. Z Marcinem umawiamy się w Chyrowej za 16 km.

Ukochany wita mnie różą (fot. Maciek Ners)

Odpocząć

"Tylko dwa podejścia i to nie aż tak bardzo strome" - uczę się trasy. Faktycznie, na profilu nie wygląda to aż tak źle, jak dotychczasowe stromizny. Do tego za pierwszą górą czeka na nas nagroda: nie tylko nie pada, ale nawet pokazują się widoki, a później - już na drugiej górce - wychodzi słońce. Jest przepięknie! "Spoko, już niedaleko" - myślę, jak już jest po tym drugim podejściu. Potem okaże się, że zanim zacznę szaleńczo zbiegać do Chyrowej, czeka mnie jeszcze kilka niewielkich podejść i zejść. Dopiero gdy przyglądam się dokładnie profilowi trasy, widzę małe ząbki. To właśnie te górki i dołki, które teraz pokonuję. "Jak mogłam ich nie zauważyć?!" - złoszczę się na siebie, ale prę do przodu. W Chyrowej jest Marcin. Jest ciepłe jedzenie. I suche ubranie. W końcu zbieg, a na dole znów zielona kurtka.

- Nie mam siły, nie mam siły. Muszę koniecznie odpocząć - mamroczę i padam mu w ramiona. Razem idziemy do punktu i on znów tak bardzo pomaga. Przynosi zupę, potem naleśniki, zajmuje się mokrymi ciuchami, ładuje zegarek, a potem grzeje, jak postanawiam na chwilę położyć się i odpocząć.

Punkt 18:15 zrywam się na nogi i już mogę ruszać dalej. Niesamowite jest, jak organizm potrafi szybko się zregenerować! Jeszcze godzinę temu ledwo siedziałam, nie mówiąc już o biegnięciu, teraz znów mogę góry przenosić. Nie mam żadnych wątpliwości: ruszam dalej zdobywać łemkowską krainę. Do zobaczenia w Iwoniczu, papa, na razie, heeej! - Tylko pamiętaj, że za cerkwią jest kładka, żebyś nie leciała przez rzekę - przypomina mi o tym jeszcze na odchodne. - OK! - potwierdzam.

I ruszam asfaltem w ciemną noc.

Błotna rynna i haluny

"Cholera, przecież ja tu jestem zupełnie sama, nikogo przede mną, nikogo za mną…" - myślę, bo po chwili od startu w Chyrowej robi mi się nieswojo. Nie boję się w sumie, bo nieraz w takich ciemnościach sama już bywałam, ale do tej pory cały czas koło mnie gdzieś byli ludzie. Teraz, po tym jak sporo zawodników rezygnuje z dalszego napierania, na szlaku zostają pojedyncze osoby. Zmienia się to tylko na moment, kiedy dobiegam do rzeki. Kładkę - najpierw jedną, potem drugą - odszukuję w towarzystwie koleżanki. Zaraz za kładkami jednak znów zostaję sobie sama z tyłu. Włączam więc znów opowieści doktora Kruszewicza - tym razem o gorylach i szympansie Szymku. Jest łagodnie pod górę i chyba trochę mniej błota. "Może dalej też tak będzie?" - łudzę się bo z opowieści Marcina, który rozmawiał z Choim po jego biegu (biegł 70 km) nie wynikało, że drogi spływają błotem. Zaraz potem jednak wpadam błotną, wypełnioną szlamem i gliną, rynnę, która jest drogą. Próbuję się rozpędzić - w końcu jest w dół - ale nie mogę. Każdy krok to jednak zjazd jak po lodzie. Próbuję to kontrolować, ale nic z tego. Grzebię się jak mucha w smole. Jak Kasica w błocie.

Zaraz potem jest przeskok przez ulicę i już podejście na Cergową. Sprzed dwóch lat pamiętam je jako megaciężkie, najcięższe na trasie ŁUT70 (to trasa, która startuje w Chyrowej i kończy się w Komańczy, czyli jest to druga część mojej 150-tki). Teraz jest gorzej - nie dość, że stromo, to jeszcze wyślizgane błoto powoduje, że każde dwa kroki na przód to jeden krok do tyłu. Brnę przez to błoto pod górę, a za rękawy kurtki łapią mnie krzaki z kolcami, które obrastają wąską ścieżkę. Tak, jakby nie chciały puścić do góry. W końcu jednak wdrapuję się na grzbiet.

Fragment trasy (fot. Katarzyna Karpa)dziewczynynastart.pl

Zaczyna się na Cergowej, razem z lodowatym wiatrem i mgłą, którą przecinam, ledwo łapiąc widoczność. Najpierw wydaje mi się, że biegnę wzdłuż jakiegoś płotu, zabudowań, mój mózg wymyśla sobie, że to szpital. Śmieję się w myślach do tych przywidzeń i przypuszczeń, znów odpalam wyłączonego wcześniej doktora Kruszewicza. - Puchacz jest to taki ptak, który przejmuje sobie gniazdo, które mu pasuje… - zaczyna się kolejna opowieść, a ja chwilę temu słyszałam sowę naprawdę! - Huhuuu-huhuhuuu-huhuuu - pohukiwała w krzakach na podejściu pod górę. I z tymi opowieściami, ledwo widząc moją ścieżkę, zbiegam do drogi, a potem docieram do asfaltu. Patrzę na bok, a tam dalekowschodnia rzeźba, taka skomplikowana, z jakąś boginią, słupkami i rękami. „Po co u licha tutaj taka rzeźba” – myślę, bo wiem, że to raczej nie może być prawda. Próbuję zobaczyć, co to jest naprawdę, ale mój mózg podpowiada tylko tę rzeźbę. I dopiero jak okrążam to coś, okazuje się, że to po prostu małe, rozgałęzione drzewko. Potem jest wał, na którym ktoś ustawił małe drewniane rzeźby. Są piękne! Takie niewielkie, miniaturowe nawet, ale mają mnóstwo szczegółów, ornamenty, wycięte w cienkich deseczkach. Mnóstwo małych, porzeźbionych deseczek. Przez chwilę daję się nabrać na te drewniane rzeźby, a potem widzę, że to jednak iglaki. A jak już, dochodząc do zabudowań, widzę ogromny kwietnik o nowoczesnym kształcie i białych ściankach, to myślę: „ciekaaaawe, czym okaże się to!”. Bo chociaż wiem, że to halun, nie potrafię tego przetworzyć na prawdziwy kształt. Okazuje się, że to po prostu droga, przy której stoją uliczne latarnie. I razem z halunami przychodzi zwątpienie, bo im dłużej jestem na asfalcie, tym marniej widzę powrót w błota.

„Kończymy to”

- Słuchaj, marnie to widzę. Nie zdążę w limicie, a nawet jeżeli, to nie zdążę w następnym. Ostatnie 20 km robiłam w 5,5 godziny, na następne mam tylko 4:10. To niewykonalne! Nie da się biec w tym szlamie! - zaczynam rozmowę przez telefon z moim ukochanym, zasypując go początkowo informacjami. - Kończymy to - słyszę w odpowiedzi. Żadnego "czy na pewno?", ani "a może jeszcze spróbujesz". Po prostu kończymy i już. Dalej wszystko dzieje się błyskawicznie: 20 minut później jestem już przy muszli, gdzie zorganizowany jest punkt, i odpinam numer. - Na pewno chcesz zejść? Nie spróbujesz? - upewnia się dziewczyna, która ogarnia organizację. - Na pewno! - mówię, bo myślami jestem już w ogrzewanym fotelu samochodu i łóżku. 10,5 godziny więcej w tym błocie? Nie ma takiej opcji. Poddaję się po 101,5 km i 24,5 h marszobiegu.

Po chwili ruszamy - już samochodem. Widzę pojedynczych ludzi w szarych ubraniach, którzy stoją na bokach drogi. - Uważaj! - mamroczę, ale zaraz potem orientuję się, że znów dałam się nabrać. To po prostu znaki drogowe, które mój mózg źle interpretuje. O leżących na jezdni w kilku miejscach białych szczurach już nie wspominam, tylko śmieję się z tego, jak mózg próbuje ciągle blefować. Zabawę z halunami mam przez całą drogę na nocleg. Rozgarniam je i selekcjonuję w myślach: prawdziwe na prawo, kłamstwa na lewo. Tylko o pojedynczych mówię głośno. "Jeszcze stwierdzi, że jestem wariatką!" - myślę.

Nie było lekko (fot. Katarzyna Karpa)dziewczynynastart.pl

Jestem zadowolona

Okazuje się, że trening ostatnich miesięcy dał efekt - była siła, była wytrzymałość i był duży zapas, żeby spokojnie te pozostałe 50 km pociągnąć. Dobrze sprawdził się też cały sprzęt. A najlepsze jest to, że zakwasy znikły błyskawicznie, nie boli ani jeden staw. Nie ma powodów, żeby nie spróbować znów. Za rok wracam! Dużo silniejsza! I po dobry wynik.

Oczywiście, teraz, po kilku dniach, zastanawiam się, czy nie powinnam cisnąć dalej. W końcu nie wydarzyło się nic strasznego: kontuzja, otarcia, bąble, kalafiory, mózgostopie - nic z tych rzeczy. Wszystko wskazywało na to, że można było spokojnie lecieć, tylko chyba po prostu wysiadł mi… mózg. Przygotowałam się psychicznie na 12 godzin deszczu, ale nie na 100 km błota (wyjmując tylko odcinki po asfalcie - cała reszta płynęła). I właśnie błoto zryło mi bańkę konkretnie. Teraz też widzę, że źle sobie wyobraziłam to, co jeszcze mnie czekało. Nie było to AŻ 11 godzin, tylko TYLKO tyle, ile od pierwszego spotkania z Marcinem do Iwonicza (wciąż 11 godzin, ale inaczej ogarnięte przez głowę). To naprawdę niedużo w perspektywie tego, co już było zrobione. Inną sprawą jest to, że zapewne jednak nie zdążyłabym na kolejne limity, ale to ciężko sprawdzić jak się po prostu nie pobiegło…

Autor: Katarzyna Karpa / Źródło: dziewczynynastart.pl

Źródło zdjęcia głównego: dziewczynynastart.pl

Pozostałe wiadomości

Nad częścią Polski w sobotę przemieszczają się groźne burze, strażacy interweniowali kilkaset razy. Padał grad oraz ulewny deszcz. W Kielcach wiatr łamał drzewa, a niektóre ulice zostały zalane. Groźnie było też w innych miejscach kraju. Widać to na zdjęciach i nagraniach.

Nawałnice nad Polską. Drzewa i woda na ulicach Kielc

Nawałnice nad Polską. Drzewa i woda na ulicach Kielc

Aktualizacja:
Źródło:
tvnmeteo.pl, PAP

IMGW wciąż ostrzega przed burzami w części kraju. Alarmy pierwszego stopnia będą obowiązywać w nocy z soboty na niedzielę w siedmiu województwach. Zjawiskom może towarzyszyć ulewny deszcz oraz silniejszy wiatr. Sprawdź, gdzie uważać na groźną pogodę.

Noc z burzami. Alarmy w siedmiu województwach

Noc z burzami. Alarmy w siedmiu województwach

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

W sobotni wieczór z powodu ulewnego deszczu przerwano XXIX Ogólnopolskie Spotkanie Młodych Lednica 2000, organizowane na Polach Lednickich. Według organizatorów, w tegorocznej Lednicy brało udział ponad 21 tysięcy osób. Interwencja straży na miejscu nie była jednak konieczna.

Ewakuacja Spotkania Młodych w Lednicy

Ewakuacja Spotkania Młodych w Lednicy

Źródło:
PAP, TVN24

Od poniedziałku nad Polskę wkroczy od północnego zachodu duże ochłodzenie. Temperatura maksymalna w naszym kraju zawierać się będzie między 14 a 19 stopniami Celsjusza, a do czwartku wzrośnie maksymalnie do 22 stopni. Co jeszcze przyniosą nam najbliższe dni?

Pogodowy rollercoaster w czerwcu. "Czeka nas szok termiczny"

Pogodowy rollercoaster w czerwcu. "Czeka nas szok termiczny"

Źródło:
tvnmeteo.pl

Pogoda na jutro. Nocą w różnych częściach kraju pojawią się przelotne opady, a także burze. Niedziela 8.06. także przyniesie niespokojną aurę, choć już tylko lokalnie. W całej Polsce zrobi się chłodniej.

Pogoda na jutro - niedziela, 8.06. Niespokojna noc w części kraju

Pogoda na jutro - niedziela, 8.06. Niespokojna noc w części kraju

Źródło:
tvnmeteo.pl

Alert RCB w związku z silnymi burzami został wydany dla całego kraju. Eksperci ostrzegają przed możliwymi podtopieniami i przerwami w dostawie prądu.

Alert RCB dla całego kraju. "Przygotuj się"

Alert RCB dla całego kraju. "Przygotuj się"

Źródło:
RCB, tvnmeteo.pl

Nawałnica zniszczyła rezerwat przyrody na Litwie. Silny wiatr łamał i powalał zdrowe drzewa na przestrzeni kilku kilometrów. Katastrofę uchwyciły kamery monitoringu straży granicznej.

Nawałnica dosłownie położyła las. Kataklizm na nagraniu

Nawałnica dosłownie położyła las. Kataklizm na nagraniu

Źródło:
Kauno Diena

Na wtorek zaplanowany jest start misji Axiom-4. Wśród astronautów, którzy polecą na Międzynarodową Stację Kosmiczną, będzie doktor Sławosz Uznański-Wiśniewski. Jak opowiadał na antenie TVN24 publicysta naukowy i popularyzator nauki Tomasz Rożek, misja z udziałem Polaka ma nie tylko cele naukowo-technologiczne.

Grupka śmiałków na szczycie rury z materiałami wybuchowymi. "Aż takie niebezpieczne to nie jest"

Grupka śmiałków na szczycie rury z materiałami wybuchowymi. "Aż takie niebezpieczne to nie jest"

Źródło:
TVN24

Amerykańscy odkryli naturalny związek chemiczny wydzielany przez osły, który skutecznie odstrasza groźne kleszcze Ixodes scapularis - głównych roznosicieli boreliozy. Substancja okazała się równie skuteczna, a miejscami jeszcze lepsza niż popularne środki, co otwiera drogę do stworzenia naturalnego repelentu przyjaznego dla ludzi i środowiska.

Dlaczego kleszcze nie atakują osłów i jak to może pomóc ludziom?

Dlaczego kleszcze nie atakują osłów i jak to może pomóc ludziom?

Źródło:
tvnmeteo.pl, University of Massachusetts Amherst

Ponad dwa tysiące razy interweniowali w piątek polscy strażacy w związku z burzami, które przechodziły nad Polską. Szczególnie trudna sytuacja panowała we Włocławku, gdzie nawałnica przewracała drzewa i zrywała linie energetyczne.

Powyrywane drzewa, ściana deszczu. Ponad dwa tysiące interwencji po burzach

Powyrywane drzewa, ściana deszczu. Ponad dwa tysiące interwencji po burzach

Źródło:
PAP, TVN24

W Tatrach w rejonie Zamarłej Turni doszło do śmiertelnego wypadku. W działaniach Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (TOPR) brali też udział słowaccy ratownicy.

Śmiertelny wypadek w Tatrach

Śmiertelny wypadek w Tatrach

Źródło:
tvnmeteo.pl, Kontakt24

Pogoda w części Teksasu w czwartek przyniosła gwałtowne zjawiska. W wyniku burz, którym towarzyszyły tornada, ulewy i silny wiatr, jedna osoba została ranna. Jeden z wirujących lejów udało się sfilmować z bliska.

Potężne tornado wirowało tuż obok drogi. Nagranie

Potężne tornado wirowało tuż obok drogi. Nagranie

Źródło:
FOX Weather

Część mieszkańców Małopolski nie otrzymała w czwartek alertu RCB. Jak przekazał tvnmeteo.pl rzecznik prasowy Rządowego Centrum Bezpieczeństwa Piotr Błaszczyk, wina leżała po stronie RCB. Trwa ustalanie przyczyny.

Nie dostali alertu RCB podczas silnej burzy

Nie dostali alertu RCB podczas silnej burzy

Źródło:
WZZK Małopolska, RCB, tvnmeteo.pl

Tylko w tym tygodniu morze wyrzuciło na brzeg aż trzy przedstawicielki rodziny Regalecidae, nazywane "rybami zagłady". Eksperci podkreślają, że to wyjątkowa rzadkość.

Trzy "ryby zagłady" wyrzucone na brzeg w krótkim czasie

Trzy "ryby zagłady" wyrzucone na brzeg w krótkim czasie

Źródło:
"Guardian", tvn24.pl

Gwatemalski wulkan Volcan de Fuego przebudził się kilka dni temu. W powietrze wystrzelona została ogromna porcja popiołu i lawy. Od tamtego czasu władze musiały prewencyjnie ewakuować ponad 700 mieszkańców. Są też miejsca, gdzie odwołano zajęcia w szkołach.

Słup popiołu na sześć kilometrów, ewakuacja setek mieszkańców

Słup popiołu na sześć kilometrów, ewakuacja setek mieszkańców

Źródło:
Reuters

Przed nami druga fala monsunu europejskiego, który w tym roku może okazać się wyjątkowo niekorzystny, zimniejszy niż zwykle i do tego suchszy. Gdyby w Indiach monsun letni miał tak mocno zboczyć z kursu, oznaczałoby to katastrofę w rolnictwie. U nas tak źle nie będzie, ale chwilami może być mało przyjemnie.

Czerwiec pełen anomalii pogodowych? Co mówią modele

Czerwiec pełen anomalii pogodowych? Co mówią modele

Źródło:
TVN24+

Choroby alergiczne są problemem cywilizacyjnym i określa się je mianem epidemii XXI wieku. Jak wskazuje Światowa Organizacja Zdrowia, zajmują już trzecią pozycję na liście najczęstszych chorób przewlekłych. Z alergiami zmagają się nie tylko dzieci, lecz także również dorośli. Sprawdź, jak rozpoznać objawy, kiedy zgłosić się do specjalisty i jak radzić sobie z alergią na co dzień.  

Alergie u osób dorosłych. Jak sobie z nimi radzić? 

Alergie u osób dorosłych. Jak sobie z nimi radzić? 

Źródło:
Otrivin

W czwartek nad Polską przechodziły silne burze. Do piątkowego poranka strażacy w całym kraju otrzymali ponad 1900 zgłoszeń o niebezpiecznych zjawiskach pogodowych. Silny wiatr uszkodził wiele budynków, w tym zabytkową bazylikę w Trzebini. Jedna osoba została ranna.

Wiatr zerwał dach zabytkowej bazyliki. Prawie dwa tysiące interwencji, jedna osoba ranna

Aktualizacja:
Źródło:
tvnmeteo.pl

Puszczyk uralski podczas kąpieli - taki moment z życia lasu udało się uchwycić w nadleśnictwie Baligród na Podkarpaciu.

Niezwykłe nagranie z Podkarpacia. Puszczyk uralski zażywał kąpieli

Niezwykłe nagranie z Podkarpacia. Puszczyk uralski zażywał kąpieli

Źródło:
Nadleśnictwo Baligród, RDLP Białystok

Wodnisty katar, swędzenie nosa czy uporczywe kichanie to uciążliwe objawy związane z alergicznym nieżytem nosa (ANN). To jedna z najczęstszych chorób alergicznych, która może występować zarówno sezonowo, jak i przez cały rok. W Polsce z tą przypadłością boryka się około 22 procent społeczeństwa. Jakie są jej przyczyny i jak łagodzić objawy?

Czym jest alergiczny nieżyt nosa? Objawy, przyczyny, leczenie

Czym jest alergiczny nieżyt nosa? Objawy, przyczyny, leczenie

Źródło:
Otrivin

Jeleń rozbił witrynę i wbiegł do salonu fryzjerskiego. Do tej niecodziennej interwencji zostali wezwani funkcjonariusze w mieście Keokuk w amerykańskim stanie Iowa. Jak przekazali, zwierzę zostało bezpiecznie wyprowadzone na zewnątrz.

Jeleń w salonie fryzjerskim. "Uspokój się, brachu"

Jeleń w salonie fryzjerskim. "Uspokój się, brachu"

Źródło:
CNN

Dym z pożarów lasów w centralnej i zachodniej Kanadzie spowija największe miasta kraju. W Toronto, Ottawie i Vancouver wydano ostrzeżenia przed wyjątkowo złą jakością powietrza. Do tej pory ogień strawił ogromne powierzchnie lasów i zmusił do ewakuacji ponad 35 tysięcy osób.

Ewakuowano dziesiątki tysięcy ludzi. Miliony dusi gęsty dym

Ewakuowano dziesiątki tysięcy ludzi. Miliony dusi gęsty dym

Źródło:
PAP, CBC

We Włoszech odnotowano trzęsienie ziemi o magnitudzie 3,2. Choć siła zjawiska nie była duża, na stanowisku archeologicznym w Pompejach odnotowano pewne uszkodzenia.

Trzęsienie ziemi we Włoszech. Uszkodzenia w Pompejach

Trzęsienie ziemi we Włoszech. Uszkodzenia w Pompejach

Źródło:
Reuters

Czerwiec i lipiec to idealny czas, by spojrzeć w nocne niebo i wypatrzyć na nim obłoki srebrzyste - chmury sięgające aż nawet do 100 kilometrów nad powierzchnię Ziemi. Jak tłumaczą eksperci, ich obecność może mieć związek nie tylko z naturą, ale też z działalnością człowieka i lotami kosmicznymi.

Przyszedł czas na obserwację obłoków srebrzystych. Skąd się biorą?

Przyszedł czas na obserwację obłoków srebrzystych. Skąd się biorą?

Źródło:
PAP

Burze z silnymi opadami deszczu przetoczyły się nad amerykańskim stanem Kansas. Ulewy doprowadziły do powodzi błyskawicznej, która wystąpiła w miastach Wichita i El Dorado. Lokalne władze ogłosiły stan klęski żywiołowej.

"Wyszłyśmy z pokoju, a woda sięgała mi już do kolan"

"Wyszłyśmy z pokoju, a woda sięgała mi już do kolan"

Źródło:
CNN, Fox Weather

- Wyglądało to tak, jakby przyszedł celowo - stwierdziła sklepikarka z Tajlandii, komentując wejście słonia do jej sklepu. Nietypowy gość, którego pobyt w sklepie zarejestrowały kamery monitoringu, spokojnie zajadał słodycze, nim udało się go wyprosić strażnikom.

Głodny słoń wpadł do sklepu po słodycze

Głodny słoń wpadł do sklepu po słodycze

Źródło:
CNN

Dąb Bartek ucierpiał w wyniku wtorkowych burz. Na skutek silnego wiatru i intensywnych opadów złamał się jeden z konarów pomnika przyrody. W najbliższym czasie przy drzewie zostaną wykonane dalsze zabiegi pielęgnacyjne.

Dąb Bartek uszkodzony po burzy

Dąb Bartek uszkodzony po burzy

Źródło:
PAP

Na drzewach w Bieszczadach można zaobserwować podłużne ślady. Ubytki kory najczęściej obserwowane są na jodłach, rzadziej na innych gatunkach. Charakterystyczne rany są dziełem jednego z bieszczadzkich drapieżników.

Dziwne ślady na drzewach. Wiemy, skąd się wzięły

Dziwne ślady na drzewach. Wiemy, skąd się wzięły

Źródło:
PAP

Astronomowie odkryli nietypowy układ planetarny, w którym planeta o wielkości połowy Saturna okrąża gwiazdę ważącą pięć razy mniej od Słońca. Dotąd sądzono, że przy tak małych gwiazdach duże planety nie mogą ani powstać, ani się utrzymać. Szczegóły opisano na łamach czasopisma "Nature Astronomy".

Modele nie potrafią tego wyjaśnić. Jest jak pół Saturna, a okrąża maleństwo

Modele nie potrafią tego wyjaśnić. Jest jak pół Saturna, a okrąża maleństwo

Źródło:
PAP