Ostatnio masz jakby mniej ochoty i motywacji, by pójść na siłownię i dać z siebie wszystko? Kawa wypita przed aerobikiem nie pomaga? Zastanawiasz się, czy nie zainwestować w przedtreningówkę - suplement, o którym ktoś opowiadał na sali ćwiczeń? W takim razie przeczytaj uważnie ten tekst i zastanów się, czy na pewno jest to produkt, którego potrzebujesz.
TVN METEO ACTIVE TO NAJBARDZIEJ WIARYGODNE INFORMACJE O ZDROWYM STYLU ŻYCIA! JAK OGLĄDAĆ TVN METEO ACTIVE?
Każdy, kto trenuje, chciałby za każdym razem "brać" z zajęć jak najwięcej. To nie jest zaskakujące. Niektórzy, aby osiągnąć cel, sięgają po pewien rodzaj suplementu - przedtreningówkę (ang. preworkout). To może wydawać się kuszące rozwiązanie - środek, który "daje kopa" i sprawiający, że spalamy więcej tłuszczu, tworzymy więcej mięśni, a po kaloriach z pączka zjedzonego w pracy nie ma śladu.
Nieznane i dziwne nazwy
Skład takich środków z zasady brzmi tajemniczo. Nierzadko jedyne nazwy, które na etykiecie brzmią znajomo, to kofeina, guarana czy kreatyna. I to po pierwsze powinno wzbudzić czujność i sprowokować do zadania pytania: czy to jest bezpieczne i zdrowe?
Otóż prawda jest taka, że część dostępnych na rynku środków, ma na celu zmienić sposób, w jaki czujemy się podczas treningu.
Sztuczka dla umysłu
- Wiele substancji, znajdujących się w tzw. przedtreningówkach, ma dać sportowcom wrażenie, że ich trening jest bardziej "pełny", "doładowany"- podkreślił w rozmowie z Live Science Jordan Moon, psycholog i dietetyk sportowy na Akademii Sportowej USA, współpracujący z chicagowskim Uniwersytetem Concordia. Moon zajmuje ponadto stanowisko dyrektora naukowego w Fittrace.com, portalu zajmującego się monitorowaniem i oceną klubów fitness.
- To środki, których spożycie powoduje szybszy przepływ krwi, przyspieszając pracę serca. Pomaga się lepiej skupić i zwiększa przepływ krwi do skóry, co może wywoływać wrażenie ciarek - wyjaśnił Moon.
Ale, jak zaznaczył, te substancje nie powodują, że robisz się większy, silniejszy czy szybszy.
Pomoc tylko na granicy
- Takie substancje jak kofeina, keratyna czy beta-alanina, faktycznie mogą pozwolić na nieco więcej. Ale tylko w jednym wypadku: gdy sportowiec "jest na krawędzi" i przekracza granice wytrzymałości swojego ciała - podkreślił. A tego, jak wiadomo, nie robi się na każdym treningu.
Trzeba pamiętać, że część przedtreningówek produkuje się z nie do końca legalnych substancji, albo, co gorsza, środków groźnych dla zdrowia, takich jak pobudzające pochodne amfetaminy. Niekiedy nawet, jeśli wszystkie składniki są legalne, to zagrożeniem dla zdrowia jest ich stężenie - np. ilość kofeiny może mieć katastrofalny wpływ na serce.
Ryzykowna kofeina
Ale kofeina spełnia swoją rolę jako substancja czynna przedtreningówek. Przeprowadzone w 2012 roku badania, opisane w magazynie "Journal of Strength Conditioning and Resistance" dowiodły, że mężczyźni, którzy otrzymali suplement z kofeiną trenowali dłużej i wydajniej od swoich kolegów, którzy dostali placebo. Z kolei inne badania sugerują, że biegacze i wioślarze są dzięki temu w stanie zwiększyć wydajnością tlenową. Jednak z czasem wyrabiana tolerancja powoduje, że owa wydajność słabnie.
Niestety, jak podkreślają eksperci, zbyt duża dawka kofeiny wpływa negatywnie na organizm i może doprowadzić do pogorszenia się pracy serca, a finalnie nawet do zatrzymania akcji.
Pamiętaj o ilościach
Stężenie w przedtreningówce jest znacznie wyższe niż to w produktach spożywczych. W testach pod lupę wzięto 45 różnych tego typu środków i w jednym z nich wykryto stężenie kofeiny rzędu 435 mg, równe kilku kubkom mocnej kawy. A tak wysokie stężenie, połączone nierzadko z kilkoma dawkami kofeiny dostarczonej do organizmu "tradycyjnie", czyli poprzez wypicie kawy, może mieć opłakane skutki. Mdłości i osłabienie to jeszcze nic. Taka dawka może obnażyć wadliwe działanie serca, które przeciążone może przestać pracować.
- Trzeba sobie uświadomić, że przedtreningówki z wysoką dawką kofeiny, mają umożliwić cięższy i wydajniejszy trening. Ale takie stężenie naraża na ujawnienie wszelkich dysfunkcji serca, czego możemy nie przeżyć - podkreślają eksperci.
- Większość substancji zawiera bezpieczne dla człowieka ilości kofeiny i jeśli nie bierzemy podwójnej lub poczwórnej dawki, raczej nic nie powinno nam się stać - zauważył Moon.
Masa, czyli kreatyna
W skład niemalże każdej przedtreningówki wchodzą kreatyna i aminokwasy, co sugeruje większą produkcję energii w komórkach mięśniowych i ułatwienie przepływu osocza do mięśni szkieletowych, mogące zwiększyć fizyczną wydajność mięśni.
Korzyści z suplementacji kreatyną dowiedziono w kilku niewielkich badaniach. W 2003 roku w magazynie "Journal of Athletic Training" opublikowano wyniki jednego z nich. Dowiedziono, że będący w szkołach średnich futboliści otrzymujący kreatynę, rzadziej doświadczali skurczy mięśni i mieli mniej kontuzji aniżeli ich koledzy przyjmujący placebo. Z kolei rok wcześniej, przeprowadzone na 20 zawodnikach badanie opisane w magazynie "Nutrition" dowiodło, że kreatyna wywołała zwiększenie się masy ciała i pozwalało na osiąganie lepszej prędkości podczas sprintu na krótkich dystansach.
- Kreatynę trzeba przyjmować regularnie. Suplementacja rzędu 1-2 razy na tydzień niczego nam nie zbuduje, ani nie spotęguje korzyści jakie daje trening - zauważył Moon. - Jedynie regularna suplementacja i sumienny trening spowodują, że branie kreatyny da pozytywne wyniki - podkreślił.
Groźne dla zdrowia "dodatki"
Jednak nierzadko w suplementach tego typu największym zagrożeniem nie jest wysokie stężenie kofeiny, a "dodatek", którego legalność jest równie wątpliwa, jak jego pozytywny wpływ na zdrowie. Zdarza się, że FDA (ang. Food and Drug Administration, Agencja Żywności i Leków) znajduje w przedtreningówkach substancje stosowane w dopingu, które są oczywiście niedopuszczalne, wręcz niebezpieczne dla zdrowia.
Przydatne dla niewielu
- Żaden z tych stymulantów nie ma powodu, aby być na rynku dietetycznym - zgadza się Andrea Wong, -vice-prezydent Council for Responsible Nutrition (Rady Rozsądnego Odżywiania) kontrolującej rynek suplementów w USA.
Ich użyteczność dotyczy tylko bardzo wąskiej grupy, której sposób odżywiania jest nastawiony na niską wartość energetyczną. - Mowa o np. zapaśnikach, chcących zmienić kategorię wagową na niższą, co oznacza silną redukcję przy jednoczesnym obowiązku treningu, aby nie wyjść z formy i zachować garnitur mięśniowy - wyjaśniał Moon. - Tu nawet nie chodzi o to, co w produktach tego typu jest, ale o to, jak wpływają na organizm - podkreśla Moon.
Środowisko naukowe zgadza się, że lepiej takich produktów nie stosować. Ze względu na tajemnice handlowe, w zakresie których producent nie musi wymieniać na etykiecie wszystkich substancji czy podawać ich dokładnych ilości, stosowanie takich środków przypomina grę w ruletkę.
Autor: stella/jap / Źródło: foxnews.com
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstck