Wyładowania atmosferyczne są wyjątkowo groźne dla ludzi. - Ciało człowieka jest lepszym przewodnikiem niż powietrze - tłumaczył naukowiec, który opowiedział jak powstają pioruny. Ratownik medyczny zaznaczył, że "działania i reakcja świadków wypadku decydują o rokowaniu stanu poszkodowanego". Ratując człowieka, warto skorzystać z dostępnego w miejscach publicznych defibrylatora.
Gwałtowne burze, jakie powstają w ostatnich dniach w Polsce oraz innych krajach Europy, doprowadzają do tragicznych wydarzeń. Niektóre są związane z powodziami, na skutek ulewnych deszczy, a inne w wyniku rażenia piorunem. Powódź w Niemczech zabiał trzy osoby. W weekend w polskich górach zgięło dwoje turystów od uderzenia pioruna, w Niemczech błyskawica raziła 35 osób, a we Francji w Paryżu 11.
Powiedzenie "jak grom z jasnego nieba" powinniśmy wziąć sobie do serca. Błyskawica może nas trafić, zanim dotrze burza.
- Dużo osób myśli, że jak widzi burze na horyzoncie to jeszcze ma te dwie, trzy minuty, bo jeszcze nie zaczęło padać, więc nic mu nie grozi - przyznał Radosław Wiater z Politechniki Białostockiej - Są sytuacje, kiedy świeci słońce, chmurę burzową widzimy w oddali i mimo tego dochodzi do wyładowania piorunowego. Wówczas ginie najwięcej osób, bo myślą, że jeszcze zdążą uciec przed burzą - dodał.
Błyskawica krok po kroku
Burza i pioruny wywołują bojaźń wśród ludzi. Naukowiec z białostockiej uczelni wyjaśnił czym dokładnie jest błyskawica i jak powstaje.
- Piorun powstaje w wyniku ładowania się cząstek lodu, które znajdują się w chmurze. One się ścierają ze sobą, dzięki czemu powstaje ładunek elektryczny, który tworzy wyładowanie piorunowe. Piorun rozwija się od chmury do ziemi skokami około 20-60 metrowymi. Tuż nad samą ziemią na wysokości kilkudziesięciu metrów warunki decydują w jaki element uderzy. Szuka elementu o najprostszej drodze do ziemi, czyli drodze, która ma najmniejszą rezystancję - tłumaczył Radosław Wiater. W zależności od ukształtowania i zagospodarowania terenu, piorun może trafić w drzewo, budynek mieszkalny czy w osobę która stoi, jeśli jest najwyższym punktem w okolicy. - Ciało człowieka jest zdecydowanie lepszym przewodnikiem niż powietrze, więc jeśli piorun ma wybór, to wybierze przez człowieka - stwierdził Wiater.
Piorun uderza w najwyższy punk, a wychodzi z organizmu człowieka przy jego uziemieniu, czyli w miejscu styku naszego ciała z gruntem.
Pole rażenia, właściwy moment
Wiater wyjaśnił, że piorun nie wniknie do ziemi. Uderzy w coś i zacznie się rozpływać. Strefa rażenia stanowi około 25 metrów od miejsca trafienia wyładowania atmosferycznego.
- Różnica napięć między naszymi nogami, które stoją na ziemi jest tak duża, że możemy być ścięci z nóg, możemy ulec porażeniu prądem elektrycznym, lub skończy się to śmiercią - podał naukowiec.
Jakich obrażeń doznamy, zależy od jednej chwili, momentu, w którym znajduje się nasze serce.
- Ciało ludzkie nie jest całkowicie odporne na prąd elektryczny, nawet o tym najniższym natężeniu. Serce bije z częstotliwością około jedno uderzenie na sekundę. To czy osoba przeżyje czy nie zależy od tego kiedy została trafiona - tłumaczył Wiater.
Jeśli piorun dotknie ciała człowieka podczas uderzenia serca w danej części sekundy dochodzi do migotania komór sercowych i w konsekwencji do zatrzymania krążenia.
Na ratunek
Będąc świadkiem wypadku z udziałem wyładowania atmosferycznego, pomóż poszkodowanemu. Zadzwoń po karetkę i podejmij odpowiednie działania.
- Należy wezwać karetkę pogotowia, ponieważ jeśli nie wezwiemy odpowiednich służb to rokowania poszkodowanego spadają - stwierdził Marcin Borkowski, ratownik medyczny, Mistrz Europy w Ratownictwie Medycznym.
Podczas wezwania do osoby porażonej piorunem, ratownik medyczny musi się zmierzyć z trzema rzeczami.
- Po pierwsze pojawia się poparzenie w miejscach wejścia i wyjścia piorunu. Ponadto ofiara doznaje zaburzenia rytmu serca, oraz złamań kości podczas odrzucenia przez wyładowanie i uderzenie o ziemię - powiedział ratownik.
Jak pomóc osobie porażonej?
- Działania i reakcja świadków wypadku decydują o rokowaniu stanu poszkodowanego - powiedział Marcin Borkowski. Jeśli osobie niosącej pomoc nie zagraża niebezpieczeństwo, wpierw powinien on sprawdzić stan świadomości poszkodowanego. Potrząsnąć za ramię, odezwać się. Jeśli osoba nie reaguje, oddchylając głowę do tyłu i pochylając się uchem nad jego ustami, należy ocenić czy oddycha. Jeśli tak, nie potrzeba uciskać klatki piersiowej, ale zobaczyć gdzie została poparzona i założyć w tych miejscach opatrunek. Należy położyć tę osobę w pozycji bocznej, żeby się nie zakrztusiła.
- Jeśli osoba nie oddycha należy rozpocząć reanimację. Odsłonić klatkę piersiową i uciskać na jej środku w tempie 100-120 uciśnięć na minutę na głębokość 5-6 cm - poradził Borkowski.
Defibrylatory
W miejscach publicznych (m.in. na boiskach, polach golfowych, basenach) znajdują się automatyczne defibrylatory. Nie bójmy się sięgać po taki sprzęt, bo nie wiemy jak się go obsługuje. Zawiera on zdalną instrukcję głosową, która uruchamia się po naciśnięciu guzika.
- Jest to urządzenie które pomaga nam przywrócić serce do pracy. W środku są specjalne elektrody, które przypinamy do odsłoniętej klatki piersiowej - wyjaśnił Borkowski.
Oblicz odległość od burzy
Grzmoty i błyski nie idą ze sobą w parze. Najpierw widzimy jasny słup światła, a dopiero później dochodzi do nas grzmot od tej błyskawicy. Powoduje to, że jesteśmy w stanie obliczyć, jak daleko od nas doszło do wyładowania. Im krótszy odstęp czasu między wyładowaniem a grzmotem, tym bliżej nas on uderzył.
- Jeśli widzimy błysk powinniśmy zacząć liczyć. Jeśli słyszymy grzmot po dziesięciu sekundach z tego wniosek, że w odległości 3 km od nas doszło do wyładowania piorunowego - wyjaśnił Wiater.
Przed nami kolejny dzień z burzami. Mogą być tak samo groźne, jak w ostatnich godzinach. Zachowaj szczególną ostrożność. Sprawdź prognozę.
Zobacz całą rozmowę ze specjalistami:
Autor: AD/rp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock