Światowi przywódcy gratulują Francois Hollande'owi i komentują jego wybór na nowego prezydenta Francji. Z telefonem pośpieszył już Barack Obama, a depeszę wysłał prezydent Niemiec Joachim Gauck. Angela Merkel zaprosiła Francuza do Berlina. Włoscy politycy nie silą się natomiast na dyplomatyczne uprzejmości. Lider Unii Centrum Pier Ferdinando Casini ocenił, że zwycięstwo Hollande'a może być "zbawienne dla Europy". - Mam wątpliwości co do tego, czy będzie też takie dla Francuzów - zauważył Włoch.
Jak poinformował Biały Dom, w rozmowie telefonicznej amerykański prezydent wyraził oczekiwanie na bliską współpracę z Hollandem i jego rządem w kwestii całego wachlarza wspólnych wyzwań gospodarczych oraz w dziedzinie bezpieczeństwa. Socjalista został też zaproszony na dwustronne spotkanie z Obamą przed szczytami G8 i NATO przewidzianymi za dwa tygodnie.
Rzecznik Białego Domu Jay Carney stwierdził, iż w rozmowie "prezydent Obama i prezydent elekt Hollande podkreślali istotny i trwały sojusz między Amerykanami a Francuzami".
Gratulacje zza Renu
Kanclerz Angela Merkel, która wyraźnie preferowała Sarkozy'ego, w niedzielę wieczorem zadzwoniła do Hollande'a i złożyła mu gratulacje. Zaprosiła nowego prezydenta Francji do jak najszybszego odwiedzenia Berlina od razu po zaprzysiężeniu,
Gratulacje złożyli też prezydent Niemiec Joachim Gauck i szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle. W depeszy gratulacyjnej Gauck wyraził przekonanie, że Niemcy i Francja także w przyszłości będą kontynuować i pogłębiać swoją wyjątkową współpracę dwustronną. - Wielkim wyzwaniom w UE możemy sprostać tylko poprzez odpowiedzialną i solidarną politykę - podkreślił Gauck.
Także szef niemieckiej dyplomacji liberał Guido Westerwelle złożył gratulacje nowemu prezydentowi Francji, obiecując bliską współpracę. - Chcemy wspólnie pracować nad tym, by przezwyciężyć kryzys zadłużenia. Mamy już pakt fiskalny, teraz chcemy go uzupełnić o pakt wzrostu dla większej konkurencyjności - powiedział Westerwelle podczas wieczoru wyborczego we francuskiej ambasadzie w Berlinie. Dodał, że nie ma wątpliwości, iż Francja i Niemcy pozostaną "czynnikiem stabilizacji i motorem Unii Europejskiej".
Technokrata z południa
Premier Włoch Mario Monti nie koncentrował się na gratulacjach, ale przyszłości. Po wyborach prezydenckich we Francji i parlamentarnych w Grecji zaapelował o pilne kroki na rzecz wzrostu gospodarczego. Podkreślił, że wyniki wyborów zmuszają do refleksji nad polityką europejską.
Następnie wyraził opinię, że ważne jest to, aby kraje członkowskie dotrzymywały zobowiązań dotyczących odpowiedzialnej polityki finansowej i by "nie zrzucano ciężarów na przyszłe pokolenia, jak to przez długi okres miało miejsce we Francji, we Włoszech, Grecji i innych krajach".
- Dlatego absolutnie konieczne jest to, by Europa w trybie pilnym zaczęła realizować konkretną politykę na rzecz wzrostu - stwierdził Monti, który od dawna apeluje do Unii Europejskiej o podjęcie takich działań, uznając je za priorytetowe. Dotychczasowe kroki uważa za niewystarczające. Włochy zdaniem premiera "powinny odgrywać w tym szczególną rolę wyznaczania kierunku i nadawania impulsu w Europie".
Gdyby populistyczne przesłania z kampanii wyborczej odzwierciedlały rzeczywistość, to niewątpliwie stosunki francusko-tureckie utrzymałyby negatywny kurs, ale mam nadzieję, że był to jedynie język wyborczy. Premier Turcji Recep Tayyip Erdogan
Premier Turcji Recep Tayyip Erdogan natomiast dał pośrednio wyraz niechęci do Sarkozy'ego. - Dla nas wynik wyborów oznacza nową epokę w stosunkach francusko-tureckich, które odtąd będą zupełnie inne: powinny przyjąć kurs na pokój, solidarność, współudział i wrażliwość - deklarował Erdogan w niedzielę wieczorem.
- Gdyby populistyczne przesłania z kampanii wyborczej odzwierciedlały rzeczywistość, to niewątpliwie stosunki francusko-tureckie utrzymałyby negatywny kurs, ale mam nadzieję, że był to jedynie język wyborczy - zastrzegł się szef rządu tureckiego.
Erdogan, który reprezentuje umiarkowaną orientację islamską, wyraził przekonanie, że pokonany konserwatysta, prezydent Nicolas Sarkozy, nie będzie już miał nic do roboty w polityce i "weźmie sobie wakacje".
Cierpkie słowa z Włoch
Podobnie uszczypliwi byli niektórzy włoscy politycy. - Zwycięstwo Hollande'a, przyjęte z wielką godnością przez Sarkozy'ego to porażka niedorzeczności paktu fiskalnego i Angeli Merkel. Tylko to mogło nakłonić Francuzów do głosowania, choć przy niewielkiej większości, na kandydata, który głosi zasadę - opodatkuj i wydawaj - powiedział polityk partii Lud Wolności byłego premiera Silvio Berlusconiego, Lucio Malan.
Przypominając zeszłoroczną wspólną konferencję prasową Merkel i Sarkozy'ego, po której media informowały, że śmiali się z Berlusconiego, polityk jego ugrupowania zauważył: "Gdyby ustępujący prezydent bardziej bronił suwerenności Francji zamiast robić uśmieszki razem z kanclerz z Berlina, dzisiaj zacząłby drugą kadencję".
Lider Unii Centrum Pier Ferdinando Casini ocenił zaś, że zwycięstwo Hollande'a może być "zbawienne dla Europy". - Mam wątpliwości co do tego, czy będzie też takie dla Francuzów - zauważył. Zdaniem Casiniego zwycięstwo kandydata francuskich socjalistów i wynik wyborów w Grecji, gdzie wygrała partia konserwatywna to "dwie strony tego samego medalu". - Ludzie chcą dużych zmian w Europie - zaznaczył polityk centrowej partii postchadeckiej.
Źródło: PAP