W wyniku starć egipskiej policji z protestującymi przeciwko prezydentowi Mohammedowi Mursiemu, minionej doby zginął jeden z demonstrantów, a co najmniej 54 osoby zostały ranne.
Protesty przeciwko Mursiemu trwały w piątek w Kairze, Port Saidzie i Aleksandrii. Najwięcej poszkodowanych w starciach z policją było w stolicy Egiptu.
Zginęła tam jedna osoba - 23-letni Mohamed Hussein, co potwierdziły służby medyczne i bezpieczeństwa.
- Został zastrzelony dwiema kulami. Jeden strzał był w szyję, a a drugi po prawej stronie klatki piersiowej - powiedział jeden z świadków zdarzenia, adwokat Ragia Omran, powołując się na raport ze szpitala.
Demonstranci, wyrażając swój sprzeciw wobec prezydenta Mursiego, użyli na ulicach egipskich miast bom benzynowych i fajerwerków.
Zaś w piątek wieczorem obrzucili koktajlami Mołotowa teren pałacu prezydenckiego w Kairze. Dach jednego z budynków na terenie kompleksu prawdopodobnie zajął się ogniem. Policja rozpraszając demonstrantów, użyła przeciwko nim armetek wodnych i gazu łzawiącego.
Gwardia Republikańska, która ochrania pałac prezydencki, potępiła atak i inne działania demonstrantów, którzy według niej próbowali szturmować jedną z bram kompleksu.
Administracja prezydencka ostrzegła z kolei, że siły bezpieczeństwa będą działać "z największą stanowczością, by egzekwować prawo i ochraniać budynki publiczne".
Fala protestów
Egipt zmaga się z falą gwałtownych niepokojów od 25 stycznia, kiedy rozpoczęły się demonstracje zwołane w drugą rocznicę obalenia Mubaraka. W protestach zginęło co najmniej 56 osób.
W piątek demonstranci obrzucili w koktajlami Mołotowa pałaca prezydencki. Policja do rozpędzenia tłumu użyła armatek wodnych i gazu łzawiącego.
Egipcjanie protestują przeciwko rządom Mohameda Mursiego. Opozycja oskarża go o zdradzenie ideałów rewolucji i o to, że skoncentrował w swoich rękach zbyt wiele władzy.
27 stycznia Mursi wprowadził stan wyjątkowy w trzech prowincjach nad Kanałem Sueskim - Port Saidzie, Ismaili i Suezie.
Autor: mac//kdj / Źródło: Reuters