- Jako wspomnienie tych dni pozostaną mi dwie rzeczy: nienawiść nielicznych i miłość wielu, bardzo wielu Włochów - oświadczył Silvio Berlusconi po tym, jak w czwartek około południa opuścił szpital. Włoski premier trafił tam po tym jak został w niedzielę brutalnie zaatakowany.
- Jednym i drugim składam tę samą obietnicę: będziemy podążać naprzód z większą siłą i większą determinacją drogą wolności - napisał Berlusconi w specjalnym oświadczeniu, które przekazał za pomocą swojej kancelarii.
Jako wspomnienie tych dni pozostaną mi dwie rzeczy: nienawiść nielicznych i miłość wielu, bardzo wielu Włochów. Jednym i drugim składam tę samą obietnicę: będziemy podążać naprzód z większą siłą i większą determinacją drogą wolności Silvio Berlusconi
Jak podkreślił, "jesteśmy to winni naszemu narodowi, jesteśmy to winni naszej demokracji, w której góry nie wezmą ani przemoc kamieni, ani ta gorsza - słów".
Bliska opozycja
Włoski premier wspomniał w swoim oświadczeniu o opozycji. Tym razem obyło się bez krytyki.
- W tych dniach otrzymałem zapewnienia o bliskości ze strony niektórych politycznych liderów opozycji. Jeśli to, co się stało, przyniesie większą świadomość potrzeby spokojniejszego i uczciwszego języka we włoskiej polityce, to ten ból nie był nadaremny - napisał Berlusconi.
I ocenił: - Wydaje się, że niektórzy przedstawiciele opozycji zrozumieli: jeśli będą potrafili zdystansować się naprawdę w sposób uczciwy od nielicznych podżegaczy, nawołujących do przemocy, wtedy będzie mogła wreszcie rozpocząć się nowa era dialogu.
- W każdym razie my będziemy dalej podążać drogą reform, o jakie proszą nas Włosi - oznajmił premier.
Cztery dni w szpitalu
Premier Silvio Berlusconi wyszedł w czwartek około południa ze szpitala, do którego trafił w niedzielę po ataku jaki przypuszczono na jego osobę. 42-letni Massimo Tartaglia rzucił na Piazza Duomo w Mediolanie w szefa włoskiego rządu figurką mediolańskiej katedry. Z twarzą zalaną krwią, złamaną kością nosa, uszkodzonymi dwoma zębami Berlusconi trafił do szpitala.
Początkowo miał opuścić placówkę już w poniedziałek, jednak każdego kolejnego dnia lekarze informowali: stan zdrowia włoskiego premiera jeszcze na to nie pozwala.
W końcu doszło do tego w czwartek. Jak podały włoskie media, bezpośrednio po opuszczeniu mediolańskiego szpitala Berlusconi pojechał na cztery godziny do swego dentysty.
Następne kilkanaście dni włoski premier spędzi w swej prywatnej rezydencji w Arcore pod Mediolanem. Polityka czeka także operacja plastyczna.
Źródło: PAP