Jednostka straży granicznej Korei Północnej zagubiła magazynek do karabinka AK-47 z 25 nabojami. Pozornie to sprawa błaha, ale w paranoicznej dyktaturze jest to "zdrada". Wszczęto wielkie poszukiwania zaginionej amunicji.
Jak twierdzi południowokoreański portal "Daily NK", powołując się na informatora z miejscowości Hwajeonri, magazynek zagubił się oddziałowi straży granicznej pilnującemu odcinka granicy z Chinami.
Sprawa wagi państwowej
To, że gdzieś zapodział się jeden magazynek do popularnego kałasznikowa, stwierdzono w połowie maja. Teoretycznie każda sztuka amunicji jest ściśle ewidencjonowana, ale tym razem coś poszło nie tak. - Ponieważ jednostka nie mogła sobie poradzić z tym problemem sama, przysłano kadry z góry. Sprawdzają dokładnie każdą bazę i każdego żołnierza - twierdzi informator "Daily NK". Przetrząsane są też miejscowości w okolicy. Śledczy mają być bardzo poirytowani, bowiem nie ma żadnego śladu w dokumentach, który pozwoliłby stwierdzić, kto ostatni miał feralny magazynek i kogo można pociągnąć do odpowiedzialności. Ścisłe nadzorowanie broni i amunicji to stały element życia w większości armii świata, ale w Korei Północnej ma to wyjątkowe znaczenie. Każdy żołnierz teoretycznie jest "obrońcą wodza rewolucji" i zgubienie wyposażenia służącego do wykonywania tego niezwykle ważnego zadania jest uznawane za zdradę.
Autor: mk\mtom / Źródło: Daily NK
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA) | Kr 6