Zgodnie w przewidywaniami, iracki dziennikarz Muntadar al-Zaidi, który w grudniu 2008 roku rzucił butem w prezydenta USA George'a W. Busha wyjdzie na wolność przed końcem kary. W poniedziałek sąd nakazał jego zwolnienie za dobre zachowanie.
W poniedziałek nie znajdzie się jednak jeszcze na wolności, bo zgodnie z irackimi przepisami osoba zwolniona z więzienia może opuścić je dopiero następnego dnia.
Butem w Busha
Incydent z butem wydarzył się w grudniu ubiegłego roku, podczas wizyty byłego prezydenta USA Busha w Iraku. Rzutowi buta towarzyszyły obelgi pod adresem amerykańskiego przywódcy - al-Zaidi nazwał Busha psem. Po tym wydarzeniu, dziennikarz stał się dla wielu osób w Iraku prawdziwym bohaterem i symbolem sprzeciwu wobec Amerykanów.
Prezydent Wenezueli Hugo Chavez nazwał go odważnym. Libijska organizacja, na której czele stoi córka Muammara Kadafiego, przyznała mu nagrodę. Wielu ojców ze świata arabskiego zaoferowało mu swoje córki za żony.
"Cena, którą zapłacił"
Iracki dziennikarz początkowo został skazany na trzy lata więzienia, jednak w kwietniu br. karę zmniejszono do jednego roku. Za dobre zachowanie al-Zaidi wyjdzie jeszcze wcześniej.
Rodzina al-Zaidiego już szykuje dla niego królewskie powitanie. Bliscy dziennikarza utrzymują też, że podczas odsiadki był on bity. - Rzucenie butem w prezydenta Busha było wyrazem odrzucenia okupacji i jego polityki w Iraku. Wystąpienie miało swoją cenę, którą zapłacił - powiedział jego adwokat Irakijczyka.
But, który zmienił świat
Wyczyn al-Zaidiego zapoczątkował serię rzutów obuwiem w polityków. Na początku lutego br. na uniwersytecie w Cambridge niemiecki student rzucił butem w premiera Chin Wena Jiabao. Rzucali butami również na Łotwie. Tam niezadowoleni obywatele celowali w parlamentarzystów.
Z kolei w kwietniu pewien indyjski dziennikarz zaatakował butem tamtejszego ministra spraw wewnętrznych Palaniappana Chidambarama.
Źródło: bbc.co.uk