Wysoki rachunek za "ochronę" USA. W zamian przybędzie czołgów i żołnierzy

Dodatkowe oddziały wysyłane do Korei Południowej to istotne wzmocnienie stacjonujących tam wojsk USAUS Army

Korea Południowa zgodziła się zapłacić więcej za stacjonowanie na jej terytorium wojsk amerykańskich. W 2014 rachunek za "protekcję" wyniesie 866 milionów dolarów, czyli o niemal sześć procent więcej niż w roku ubiegłym. Wzrost kosztów ma być uzasadniony wzmocnieniem wojsk pancernych USA na półwyspie.

Zgoda na podwyżkę jest elementem szerszego porozumienia, które reguluje kwestię stacjonowania wojsk USA w Korei Południowej w ciągu pięciu nadchodzących lat. Negocjacje nad nową umową trwały już wielu miesięcy. - Amerykanie zażądali znaczącego zwiększenia opłat w związku z zwiększeniem gotowości ich wojsk na Półwyspie Koreańskim w obliczu wzrostu napięć. Powoływano się również na problemy budżetowe USA. Staraliśmy się za wszelką cenę ograniczyć obciążenie naszych finansów - oznajmiło ministerstwo spraw zagranicznych Korei Południowej.

Opłata za militarną pomoc

Porozumienie rządów musi jeszcze zaakceptować południowokoreański parlament, ale to nie będzie raczej problemem. Obecność 28,5 tysiąca żołnierzy amerykańskich nie budzi w Korei Południowej większych sprzeciwów. Wręcz przeciwnie, jest postrzegana jako gwarant zaangażowania USA w ewentualny konflikt z Koreą Północną. Korea Południowa ponosi część kosztów obecności wojsk USA od 1991 roku. Wcześniej, w okresie Zimnej Wojny, Amerykanie nie chcieli pieniędzy. Wojska w Korei Południowej były elementem globalnej walki o dominację z ZSRR. Obecnie Koreańczycy muszą ponosić około 40 procent kosztów stacjonowania jednostek amerykańskich na swojej ziemi. Cena za "ochronę" może się zwiększać, bowiem Amerykanie rozbudowują swoje siły na Półwyspie Koreańskim zgodnie z deklarowanym przez administrację Baracka Obamy "zwrot ku Pacyfikowi". Od początku lutego do Korei Południowej ma dodatkowo trafić część Pierwszej Dywizji Kawalerii w postaci około 800 żołnierzy oraz 40 czołgów M1A2 Abrams oraz 40 transporterów opancerzonych M2 Bradley. - Planowaliśmy to od dawna jako cześć naszego nieustającego zaangażowania w stabilizację i bezpieczeństwa na Półwyspie Koreańskim - stwierdził pułkownik Steve Warren.

Przygotowania do okresu napięć

Pojawienie się dodatkowych sił Amerykanów, na dodatek silnie uzbrojonych w broń pancerną, niemal na pewno wywoła zaniepokojenie, protesty i agresywne deklaracje ze strony Pjongjangu. Zwłaszcza wobec zbliżania się najbardziej "gorącego" okresu na Półwyspie Koreańskim. Czasu wielkich manewrów wojskowych. Tak jak każdego roku w lutym rozpoczną się szeroko zakrojone ćwiczenia sztabowe wojsk USA i Korei Południowej, które następnie w marcu przekształcą się w duże realne manewry. Zakończą się one dopiero w kwietniu. W ramach "odpowiedzi" w tym samym okresie duże ćwiczenia zazwyczaj zarządzą Korea Północna i napięcie na Półwyspie rośnie. W minionym roku poziom agresywnej retoryki Pjongjangu motywowanej ćwiczeniami na południu osiągnął nie notowany od wielu lat poziom. Napięcie wzmocniło przeprowadzenie w poprzedzających miesiącach prawdopodobnie kolejnej próby jądrowej i wystrzelenie rakiety dalekiego zasięgu, oraz niepewna sytuacja po przejęciu władzy przez Kim Dzong Una.

Autor: mk/ja / Źródło: Reuters, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: US Army