Bułgarska centroprawicowa partia GERB zwróciła się do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o unieważnienie wyborów parlamentarnych z 12 maja. Jako powód podano naruszanie ciszy wyborczej w przeddzień głosowania.
GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii), który rządził od lipca 2009 do lutego 2013 roku, żąda unieważnienia wyborów, mimo że je wygrał. Partia uzyskała w nich 30,54 proc. głosów, co zapewnia jej 97 mandatów w 240-miejscowym parlamencie, ale nie pozwala na utworzenie samodzielnego rządu. GERB jest przy tym izolowany przez pozostałe trzy siły parlamentarne - lewicę, turecki Ruch na rzecz Praw i Swobód (DPS) oraz nacjonalistyczną Atakę.
W przeddzień wyborów prokuratura poinformowała o znalezieniu 350 tys. dodatkowych kart do głosowania w magazynach drukarni, która produkowała dokumenty wyborcze. Stanowi to około 10 proc. oddanych w wyborach głosów. Krajowe media nagłośniły sprawę, podając, że właściciel drukarni jest radnym w Sofii z ramienia GERB. Mimo obowiązującej ciszy wyborczej liderzy kilku dużych partii zajęli stanowisko w tej sprawie, przestrzegając przed możliwością sfałszowania wyników. Według szefa GERB Bojko Borysowa akcja prokuratury wpłynęła na preferencje wyborców i pozbawiła jego partię 5-6 proc. głosów. We wniosku skierowanym do Trybunału Konstytucyjnego posłowie tej partii twierdzą, że w dniu wyborów doszło do masowych naruszeń prawa wyborczego, m.in. w Turcji, co miało zagwarantować tureckiemu DPS co najmniej pięć dodatkowych miejsc w parlamencie. Wniosek został podpisany przez 96 posłów GERB. Od złożenia podpisu wstrzymał się jeden z posłów Aleksander Nenkow, którego ojciec jest członkiem TK.
GERB zgłosił też do TK skargi dwóch partii, które pozostały poza parlamentem - populistycznej Porządek, Praworządność i Sprawiedliwość oraz nacjonalistycznego Narodowego Frontu Ocalenia Bułgarii.
CKW się broni
Centralna Komisja Wyborcza w specjalnym oświadczeniu zaprzeczyła, jakoby podczas obowiązywania ciszy wyborczej doszło do naruszenia ordynacji.
W środę szef tymczasowego rządu Marin Rajkow powiedział, że "wybory były dobrze zorganizowane i przebiegły w spokojnej atmosferze". - Sytuacja w dniu obowiązywania ciszy wyborczej skłania jednak do zadawania pytań - dodał. Według prokuratora naczelnego Sotira Cacarowa dodatkowe karty miały posłużyć do sfałszowania wyników i prokuratura temu zapobiegła. Prezydent Rosen Plewnelijew i trzy z czterech partii parlamentarnych opowiadają się za jak najszybszym powołaniem rządu. Plewnelijew zapewnił w środę w Brukseli, że nastąpi to w najbliższych dniach. Z czwartek prezydent powierzy misję utworzenia rządu Borysowowi, który jest liderem partii najliczniej reprezentowanej w parlamencie. Borysow oświadczył jednak, że nie podejmie się tego zadania, ponieważ wie, że nie otrzyma poparcia w parlamencie. Mimo to zapowiedział, że ogłosi skład proponowanego przez siebie rządu. Po GERB misję utworzenia gabinetu powinna otrzymać Bułgarska Partia Socjalistyczna. Jej lider Sergej Staniszew podczas kampanii wyborczej oświadczył, że nie będzie zabiegać o funkcję premiera, i zaproponował kandydaturę byłego ministra finansów (2005-2009) Płamena Oreszarskiego. Orzeczenie TK spodziewane jest najwcześniej za kilka tygodni, a nawet za kilka miesięcy. Zaskarżenie wyników wyborów nie blokuje procesu utworzenia rządu i działalności nowego parlamentu.
Autor: mtom / Źródło: PAP