Wybory przed wyborami: frekwencja - 25,9 proc. "Impreza reżimu w celu utrzymania władzy"

Aktualizacja:

Na Białorusi odbywają się w niedzielę wybory do niższej izby parlamentu, Izby Reprezentantów. Przyglądają się im obserwatorzy Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE, w tym czterech Polaków. Jak poinformował sekretarz Centralnej Komisji Wyborczej Mikałaj Łazawik, frekwencja w głosowaniu przedterminowym wyniosła 25,9 proc.

Taka frekwencja oznacza, że w tym roku w głosowaniu przedterminowym, które trwało od wtorku do soboty, wzięło udział więcej osób niż przed poprzednimi wyborami parlamentarnymi w 2008 r. Wówczas przedterminowo głosowało 23,1 proc. wyborców.

Na Białorusi nie można głosować poza miejscem zameldowania, wyjątkiem jest pobyt za granicą. Według CKW głosowanie przedterminowe ułatwia oddanie głosu wyborcom, jednak zdaniem obserwatorów stwarza pole do nadużyć. O naruszeniach prawa wyborczego informują od wtorku niezależne portale.

W niedzielę od godz. 8 do 20 czasu białoruskiego (7-19 czasu polskiego) trwa zasadniczy dzień wyborów. O 110 mandatów ubiega się 293 kandydatów, w tym 46 przedstawicieli opozycji. Wybory będą ważne w pierwszej turze, jeśli frekwencja wyniesie co najmniej 50 proc.

W poprzednich wyborach do Izby Reprezentantów w 2008 r. o 110 miejsc ubiegało się 279 kandydatów. Opozycję reprezentowało 70, ale żaden z nich nie dostał się do parlamentu.

"Wybory o niczym nie przesądzają"

Kandydaci opozycji, ubiegający się o mandat, przeprowadzili w sobotę pikiety przed głównym targowiskiem Mińska, Komarowskim Rynkiem.

Za kandydatką "Mów Prawdę!" Taccianą Karatkiewicz agitował znany białoruski bard Źmicier Wajciuszkiewicz, którego od dłuższego czasu prawie nie można usłyszeć w kraju, gdyż jego koncerty są często zrywane przez władze.

Na placu prezentowali się także aktor Jauhen Kryżanouski, wiceprzewodniczący Liberalno-Demokratycznej Partii Białorusi - przedstawiającej się jako opozycyjna, ale przez wielu obserwatorów niezaliczanej do grona ugrupowań opozycyjnych - oraz lekarz Dźmitry Szewcou. - Dziś chcemy powiedzieć wyborcom, że wszyscy walczymy przeciw reżimowi - i ci, którzy głosują, i ci, którzy bojkotują wybory. Chcemy im powiedzieć, że mogą się zachować na trzy sposoby: jeśli są zmuszani do głosowania, a mają w swoim okręgu demokratycznego kandydata, niech głosują na niego, jeśli go nie mają, niech głosują przeciw wszystkim, ale jeśli mogą, niech nie idą na wybory - powiedział szef kampanii "Mów Prawdę!" Uładzimir Niaklajeu, nawiązując do praktyki przymuszania np. studentów do udziału w głosowaniu przedterminowym w celu zwiększenia frekwencji.

Dodał, że wybory parlamentarne na Białorusi to "tylko impreza przeprowadzana przez reżim w celu utrzymania władzy" i o niczym one nie przesądzają.

"Żeby dzieciom żyło się lepiej"

- Ten parlament to nie parlament, tylko zbiorowisko ludzi, którym Łukaszenka rozdaje synekury. Traktujemy te wybory jako przygotowanie do wyborów prezydenckich w 2015 roku. Dopiero wtedy może zostać rozstrzygnięta kwestia zmiany władzy - oznajmił.

Także Kryżanouski mówił o potrzebie zmian. - Idę do parlamentu, żeby naszym dzieciom lepiej się żyło. Kraj powinien się zmienić. Trzeba zmienić ordynację wyborczą, ludzie powinni swobodnie mówić i nie bać się - podkreślił. - Kiedyś śmialiśmy się z Polaków, którzy przyjeżdżają do nas handlować. Teraz jest odwrotnie, teraz Polacy żyją lepiej od nas - dodał.

Informacje o nieprawidłowościach

Głosowaniu będą się przyglądać obserwatorzy Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE, w tym czworo Polaków. W sobotę spotkali się oni z przedstawicielami opozycji.

Jak poinformował jeden z obserwatorów Michał Szczerba (PO), obserwatorzy dysponują już pierwszymi informacjami o nieprawidłowościach: nierejestrowaniu wielu kandydatów opozycji na wybory oraz o niewłączaniu ich w skład komisji wyborczych.

- Mamy też informacje o masówkach w zakładach pracy, gdzie informowano załogę o preferowanych kandydatach, i o masowym głosowaniu przedterminowym studentów, do którego byli oni zmuszani przez władze uczelni - powiedział Szczerba.

Poinformował również, że obserwatorzy widzieli się z szefową Centralnej Komisji Wyborczej Lidziją Jarmoszyną i przedstawicielami proreżimowych partii politycznych. - Mieliśmy wiele pytań i zastrzeżeń wynikających z doświadczeń lat poprzednich - zaznaczył Szczerba. - Ja osobiście zapytałem ją o podliczanie głosów w ciszy. Polega to na tym, że członkowie komisji policzone przez siebie cząstkowe głosy szeptem lub na karteczce przekazują przewodniczącemu. Nie podają ich głośno, więc obserwatorzy międzynarodowi nie mają możliwości sprawdzenia prawidłowości wyniku końcowego. Jarmoszyna odpowiedziała, że nie ma wytycznych, co do procedury obliczenia głosów i jest ona uzależniona od przewodniczącego - dodał polski obserwator.

Nieuczciwe kampanie Wszystkie kampanie wyborcze, jakie odbywały się na Białorusi od 1996 roku, zostały uznane przez OBWE za nieuczciwe. Z tego powodu szefowa i sekretarz CKW, Lidzija Jarmoszyna i Mikałaj Łazawik, zostali objęci sankcjami wizowymi przez UE i USA. - Pamiętajmy, że od 16 lat na czele CKW stoi jedna i ta sama osoba, która ma zakaz wjazdu na terytorium UE. To pokazuje, że ze strony władz jest systemowe przyzwolenie dla nieprawidłowości i selektywnego traktowania kandydatów - podkreślił Szczerba. Delegacja ZP OBWE składa się z ponad 70 osób. Ze strony polskiej w jej skład oprócz Szczerby (PO) wchodzą Barbara Bartuś (PiS), Andrzej Jaworski (PiS) oraz Henryk Smolarz (PSL). Polacy będą obserwować dwa okręgi wyborcze - jeden z Mińsku i jeden pod Mińskiem.

Autor: mac/mn//kdj / Źródło: PAP

Raporty: