W najbliższy wtorek zostanie opublikowany wstępny raport o lipcowej katastrofie malezyjskiego Boeinga 777 na wschodniej Ukrainie - ogłosił w czwartek holenderski urząd ds. bezpieczeństwa (OVV), który kieruje międzynarodowym śledztwem. Samolot rozbił się w kontrolowanym przez separatystów obwodzie donieckim po zestrzeleniu pociskiem rakietowym.
Jak wyjaśnił OVV, w tym pierwszym raporcie przedstawione zostaną "informacje dotyczące stanu faktycznego na podstawie źródeł dostępnych" dla śledczych.
Wśród tych źródeł holenderski urząd wymienił zdjęcia satelitarne, informacje z radarów i dane z czarnych skrzynek samolotu. Rejestratory lotu były analizowane w Ośrodku Badania Wypadków Lotniczych w Farnborough, w Wielkiej Brytanii.
- W najbliższych miesiącach będą wymagane dalsze badania, by przygotować końcowy raport. OVV oczekuje, że zostanie on opublikowany w ciągu roku od katastrofy - napisał holenderski urząd.
Opóźniony raport
Międzynarodowe umowy przewidują, że pierwszy raport powinien być gotowy w ciągu 30 dni od katastrofy lotniczej, ale prace śledczych opóźniały się z powodu "skomplikowanej sytuacji" na Ukrainie. Ekspertom nie udało się dotrzeć na miejsce katastrofy, w pobliżu którego toczyły się walki między prorosyjskimi separatystami a ukraińską armią. Na skutek tych walk przerwano także poszukiwania szczątków ofiar.
17 lipca samolot linii Malaysia Airlines lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur rozbił się w obwodzie donieckim na Ukrainie po zestrzeleniu pociskiem rakietowym ziemia-powietrze. Spadł na obszary kontrolowane przez rebeliantów. W katastrofie zginęli wszyscy pasażerowie i cała załoga - łącznie 298 osób, w większości obywatele Holandii.
Władze w Kijowie i Zachód o tragedię oskarżają separatystów, podczas gdy Moskwa i rebelianci winą obarczają Kijów.
W swym raporcie eksperci zaprezentują, co ich zdaniem stało się 17 lipca. Nie obwinią jednak nikogo o spowodowanie tragedii - pisze agencja AP.
Autor: pk//rzw / Źródło: PAP