- Kapitanowie statków, które nie zatrzymały się, aby pomóc rozbitkom z "Bułgarii", otrzymają "maksymalną karę" - zapowiedział minister transportu Igor Lewitin. Zdecydowane oświadczenie polityka jest zgodne z falą oburzenia, która przetoczyła się przez Rosję po doniesieniach, że dwie jednostki przepłynęły obok rozbitków, ale nie zatrzymały się.
- Znamy nazwy tych statków i imiona ich kapitanów. Są właśnie przesłuchiwani w portach do których dopłynęli - zapewnił Lewitin. - Skorzystamy z wszelkich możliwych środków prawnych, aby wymierzyć im maksymalną karę - dodał polityk.
Tragedia narodowa
Z licznych zeznań rozbitków wynika, że po błyskawicznym zatonięciu "Bułgarii" z ponad 200 osobami na pokładzie, przepływający holownik z barką i tankowiec nie odpowiedziały na wołania rozbitków o pomoc. Dopiero przepływający w pobliżu statek pasażerski "Arabella" ruszył im na ratunek.
Informacje na temat liczby pasażerów "Bułgarii" i liczby ofiar oraz zaginionych, są bardzo niepewne. Rosyjskie media co rusz podają inne wartości. Wiadomo, że uratowano 78 osób. Potwierdzonych ofiar jest ponad 50, ale nadal nie ma informacji o pozostałych pasażerach, czyli około 80 osobach.
Ciągle trwa akcja wydobywania ciał z wraku. Nie ma szans na odnalezienie nikogo żywego.
"Bułgaria" zatonęła w niedzielę niedaleko wsi Sukiejewo w dystrykcie Kańsko-Ustinowskim w Republice Tatarastanu. Statek był stary i nie miał oficjalnego zezwolenia na przewóz pasażerów. W czerwcu tego roku przeszedł jednak przegląd techniczny i został dopuszczony do eksploatacji. Przyczyny wypadku nie są znane. Mogły się do niego przyczynić ciężkie warunki atmosferyczne i nie przestrzeganie zasad bezpieczeństwa.
Źródło: Ria Novosti