34-letnia Afroamerykanka Miriam Carey, która została zastrzelona po policyjnym pościgu przed Kapitolem, cierpiała na depresję poporodową - ujawniła jej matka w wywiadzie dla telewizji ABC News. Carey była matką rocznej dziewczynki. Dziecko znaleziono w aucie, którym kobieta uciekała przed policją.
Miram Carey "nie była porywcza", lecz miała "depresję poporodową po urodzeniu dziecka" w sierpniu 2012 roku - powiedziała jej matka Idella Carey w telewizyjnym wywiadzie. - Kilka miesięcy temu zachorowała. Była przygnębiona i trafiła do szpitala - dodała.
Wierzyła, że prezydent do niej mówi
Sąsiedzi 34-latki przyznają z kolei, że ta zachowywała się ostatnio dziwnie. - Wyglądało na to, że wszystko z nią w porządku, ale w jednej chwili potrafiła się zachowywać, jakby nic nie miało dla niej sensu - opowiadała anonimowo 59-letnia sąsiadka.
Z kolei źródło policyjne podało nieoficjalnie, że Carey miała urojenia i wierzyła, że "prezydent komunikuje się z nią". Jej stan psychiczny znacznie się pogorszył od grudnia ubiegłego roku.
Lubiana przez pacjentów
Miriam Carey pracowała jako pomoc dentystyczna w Centrum Paradontologii w Hamden. Była lubiana przez pacjentów i lekarzy. Na swej stronie internetowej umieściła list kierownictwa Centrum: "Jesteśmy bardzo zadowoleni z przyjęcia Miriam do pracy". Carey z małym dzieckiem w samochodzie próbowała staranować w czwartek barierę zabezpieczającą Biały Dom w Waszyngtonie. W czasie policyjnego pościgu za podejrzaną oddano strzały w pobliżu Kapitolu, gdzie znajduje się siedziba Kongresu USA.
Kobieta została śmiertelnie postrzelona przez policjantów, a ponad rocznemu dziecku nic się nie stało. W incydencie rannych zostało dwóch policjantów.
Jednym był funkcjonariusz Secret Service potrącony przez kobietę przed Białym Domem. Drugi funkcjonariusz odniósł obrażenia w wypadku radiowozu podczas trwającego kilka minut pościgu.
Autor: rf/tr / Źródło: PAP, Reuters, ABC News
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA