Strzały w Waszyngtonie. Policyjny pościg zaczął się przed Białym Domem, gdy na teren siedziby prezydenta USA próbowała wedrzeć się samochodem kobieta. Potem uciekała w stronę Kapitolu. Ostatecznie, policja poinformowała, że "podejrzana" zginęła. W aucie było też dziecko, ale nic mu się nie stało. Władze podkreślają, że był to odizolowany incydent, niezwiązany z terroryzmem. Za kierownicą siedziała prawdopodobnie 34-latka.
Jak relacjonował korespondent "Faktów" w Waszyngtonie Marcin Wrona, wszystko zaczęło się przed Białym Domem. Kobieta w czarnym samochodzie próbowała dostać się na teren siedziby prezydenta USA, potem wdała się w kłótnię z policją, a następnie zaczęła uciekać.
Strzały pod Kapitolem
Ruszyła w kierunku odległego o ok. 2 km Kapitolu. Za kobietą ruszył policyjny pościg.
Już przed Kapitolem kobieta na chwilę się zatrzymała. Policja prosiła ją, aby wysiadła z samochodu, wtedy kobieta staranowała jeden z policyjnych radiowozów. Chwilę potem padły strzały. Mówi się czterech, pięciu a nawet siedmiu oddanych strzałach w kierunku auta kobiety - relacjonował Wrona.
Funkcjonariusze nie wiedzieli jeszcze wtedy, że w samochodzie znajduje się mniej więcej roczne dziecko. Dziewczynce podczas incydentu nic się jednak nie stało. Szefowa policji Dystryktu Kolumbia Cathy Lanier powiedziała, że dziecko jest w dobrym stanie i trafiło do placówki opiekuńczej.
"Podejrzana" nie przeżyła
Kobieta, która kierowała autem, została śmiertelnie postrzelona przez policjantów. Świadkowie stwierdzili, że widzieli jak funkcjonariusze niosą ją na noszach, z urządzeniem umożliwiającym oddychanie na twarzy.
Początkowo policja nie potwierdzała doniesień o śmierci kobiety, ostatecznie jednak poinformowała, że "podejrzana" nie przeżyła.
Republikański kongresman Michael McCaul pytany, czy kobieta była uzbrojona, odparł: - Nie sądzę, nie było słychać, by ktoś odpowiadał ogniem. Także siły bezpieczeństwa stwierdziły, że najprawdopodobniej wszystkie strzały padły ze strony funkcjonariuszy policji i nic nie wskazuje, by kobieta miała broń.
Policjanci ranni, prowadziła 34-latka?
Agencja Reutera poinformowała, że w czwartkowym incydencie rannych zostało dwóch policjantów. Jednym był funkcjonariusz Secret Service potrącony przez kobietę przed Białym Domem. Drugi funkcjonariusz odniósł obrażenia w wypadku radiowozu podczas trwającego kilka minut pościgu.
Samochód, którym jechała podejrzana, był zarejestrowany na 34-letnią Miriam Carey, podały amerykańskie media. Policja nie potwierdziła tej informacji oficjalnie.
Biura parlamentu chwilowo zamknięte
Kapitol został na kilkadziesiąt minut zamknięty, a policja apelowała o niewychodzenie z budynków i niepodchodzenie do okien. Funkcjonariusze weszli też do budynków rządowych.
- To było jak dwie szybkie serie, bardzo głośne - tak sytuację relacjonował dziennikowi "Washington Post" kongresmen Gerry Connolly. Dodał, że strzały padły ze strony Rayburn Office Building. Później widział, jak od jego strony uciekają ludzie, a w jego kierunku biegną policjanci.
Rayburn House Office Building (w skrócie zwany też RHOB) jest jednym z budynków przeznaczonych na biura dla członków Izby Reprezentantów i ich personelu. Agencja Reutera podawała jednak, że strzały padły w pobliżu Hart Senate Office Building. Ten z kolei zajmują biura senatorów.
Wrecked police car middle of Constitution Ave. #CapitolShooting pic.twitter.com/leiOw1WZ99
— Sam Sacks (@SamSacks) October 3, 2013
Something happening outside Capitol. Police running around with guns at ready. pic.twitter.com/7JkF5fMzfS
— Alex Leary (@learyreports) October 3, 2013
Scene of shooting, I believe. 2nd and Const and Maryland. Neighbor says he heard 8-9 shots pic.twitter.com/4814yyK3Wm
— Paul Kane (@pkcapitol) October 3, 2013
No joke on Capitol Hill as Cops are running with machine guns as reports of shots being fired at Capitol pic.twitter.com/vdjAKkLP4y
— Marc Schloss (@marcschloss) October 3, 2013
Strzały w 1998 roku
Już raz w historii przed Kapitolem miała miejsce strzelanina, gdy w 1998 roku Russell Eugene Weston Jr. zabił dwóch policjantów.
Mężczyzna nie został oskarżony, gdyż okazał się chory psychicznie.
We\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\'ve moved a table to barricade the door into this room. pic.twitter.com/FXj33EynxE
— Federico Barillas S. (@fgbarillas) October 3, 2013
Autor: mtom//bgr / Źródło: Reuters, Washington Post, CNN