Włodzimierz Cimoszewicz nie miał prawie szans pokonać Thorbjoerna Jaglanda - uważa przewodniczący frakcji Socjalistów w Zgromadzeniu Parlamentarnym RE Andreas Gross. Polityk dodaje, że wybory sekretarza generalnego Rady Europy przypominały piłkarski mecz między przeciętniakiem i mistrzem - "Legią Warszawa a FC Barceloną".
Jak powiedział Gross, ani Polacy, ani sam Cimoszewicz "nie powinni być smutni czy sfrustrowani, że on przegrał".
Szef socjalistów nawet chwalił polskiego kandydata. - Mogę powiedzieć Polakom, że Cimoszewicz zrobił tak znakomitą i bogatą kampanię, że socjaldemokraci z żadnego innego państwa, w tym także Szwajcarii, nie zdołali z nim wygrać - podkreślił Gross. I dodał: - Czasem nie jest się winnym swojej porażki. To rywalizacja.
Jagland? Nie jestem zaskoczony
Mimo wielu zalet Cimoszewicza, Gross przyznał, że nie jest zaskoczony zwycięstwem byłego norweskiego premiera Thorbjoerna Jaglanda.
Zdaniem polityka, składa się na to "wiele przyczyn". - Jagland zaczął kampanię rok temu, a Cimoszewicz kilka miesięcy temu. Norweg wydał ogromne sumy pieniędzy na
Jagland zaczął kampanię rok temu, a Cimoszewicz kilka miesięcy temu. Norweg wydał ogromne sumy pieniędzy na kampanię przedwyborczą, odwiedził każdą stolicę (państw RE) dwa czy trzy razy. Znał od dawna wszystkie rządy państw, miał w nich dużo kontaktów, gdyż był wcześniej premierem i ministrem spraw zagranicznych Andreas Gross
Norwegia silniejsza
Jednak za główną przyczynę porażki Cimoszewicza uznał przede wszystkim dużo silniejszą pozycję Norwegii od Polski na arenie międzynarodowej. - Norwegia jest bardzo bogatym krajem, który wydaje wielkie środki na politykę zagraniczną - trzy razy więcej niż Szwajcaria. Kraj ten (Norwegia) ma bardzo duże osiągnięcia w obronie praw człowieka i w Radzie Europy - mówił Gross.
- W piłce nożnej Legia Warszawa nie może wygrać z FC Barcelona czy Realem Madryt - zaznaczył szef socjalistów. Podkreślił jednak, że Cimoszewicz nie ma powodów do wstydu, gdyż "nie przegrał 0:3".
Rosja nie przeszkodziła
Gross odniósł się też do informacji, że duży wpływ na przegraną polskiego polityka mieli rosyjscy politycy. - Może polski prezydent (Lech Kaczyński - red.) jest antyrosyjski, ale nie Cimoszewicz - mówił Gross. Dodał, że polski kandydat w wyważony sposób wypowiadał się o Rosji i pod tym względem nie różnił się od Jaglanda.
Gross zauważył też, że na wyborze niektórych delegatów w RE mogła zaważyć obawa przed oddaniem kolejnego ważnego stanowiska w Europie Polakowi po niedawnym wyborze Jerzego Buzka na szefa Parlamentu Europejskiego. - Może niektórzy mówili, że Polacy mają już stanowisko szefa Parlamentu Europejskiego, nie potrzebują mieć wszystkiego - powiedział Gross. Jednak dodał, że "nie było to takie ważne przy głosowaniu".
Źródło: PAP