Lech Wałęsa nie zgadza się z Libertasem i jest gotów jechać do Irlandii by przekonywać do podpisania Traktatu Lizbońskiego, odrzuconego tam w referendum w czerwcu 2008 roku. Były prezydent udzielił wywiadu agencji AFP.
Jako członek Rady Mędrców UE powinienem słuchać ludzi z Libertasu, by wiedzieć, co myślą i co kombinują. Nie zgadzam się z Libertasem, a tylko przedstawiam mu swój punkt widzenia. Lech Wałęsa
Jestem gotów pojechać do Irlandii i zabrać tam głos samemu lub w towarzystwie (lidera Libertasu Declana) Ganleya, by powiedzieć: kochani Irlandczycy, poprzyjcie traktat. To niezbędne, bo lepiej mieć niedoskonałego kierowcę niż nie mieć żadnego. Tym traktatem to naprawimy. Lech Wałęsa
Przekona Ganleya do Traktatu?
- Jestem gotów pojechać do Irlandii i zabrać tam głos samemu lub w towarzystwie (lidera Libertasu Declana) Ganleya, by powiedzieć: "kochani Irlandczycy, poprzyjcie traktat". To niezbędne, bo lepiej mieć niedoskonałego kierowcę niż nie mieć żadnego. A ten traktat poprawimy - mówił w opublikowanym w niedzielę wywiadzie.
Zaznaczył, że jego celem jest przede wszystkim "przekonanie Ganleya, by wycofał się z krytyki" Traktatu Lizbońskiego. Do wejścia w życie dokumentu konieczna jest ratyfikacja przez wszystkie państwa członkowskie UE.
Co myśli 80 proc. ludzi?
Wałęsa wyraził też zaniepokojenie niską frekwencją wyborczą. W niektórych państwach "do urn chodzi tylko 20 proc. wyborców. Powstaje pytanie, co myśli pozostałych 80 proc. Czyżby nie było miejsca dla innych idei? Czyżby ktoś miał monopol na prawdę?"
Zaznaczył, że lepiej, by "sceptycy i przeciwnicy znaleźli swoje miejsce w strukturach europejskich zamiast manifestować na ulicach, rzucać kamieniami i palić opony".
Prezydent dla Europy
Po raz kolejny wyraził opinię, że UE powinna mieć prezydenta, ale "najpierw należy określić jego kompetencje, za co będzie odpowiadać, na przykład stosunki z Rosją czy Chinami. (...) Jeśli nie będziemy mieć silnego przywództwa, znajdziemy się na przegranej pozycji wobec Rosji i Chin"
Wałęsa wyraził ubolewanie, że w Europie nie docenia się znaczenia daty 4 czerwca 1989 r. - Te wybory w Polsce wybiły zęby komunistycznemu niedźwiedziowi, a kiedy bezzębny niedźwiedź nie mógł już gryźć, można było przystąpić do obalania muru berlińskiego - powiedział. - Niestety, wiele osób w Europie nie chce pamiętać, że to Polska i Polacy otworzyli w 1989 r. drogę do demontażu porządku jałtańskiego i do zjednoczenia Europy - dodał.
Źródło: PAP