Prezydent elekt USA Donald Trump poprosił 50 wysokiej rangi urzędników administracji Baracka Obamy, by na jakiś czas pozostali na swych stanowiskach. - Ma to duże znaczenie dla ciągłości pracy rządu - powiedział w czwartek rzecznik Trumpa Sean Spicer.
Wśród przedstawicieli odchodzącej administracji, których poproszono o pozostanie na stanowiskach, są między innymi wiceminister obrony Robert Work, specjalny wysłannik USA ds. walki z Państwem Islamskim Brett McGurk, dyrektor Krajowego Centrum Antyterrorystycznego Nick Rasmussen, wiceminister spraw zagranicznych ds. politycznych Tom Shannon oraz pełniący obowiązki wiceministra finansów ds. terroryzmu i wywiadu finansowego Adam Szubin.
Gotowość do reakcji na "incydenty"
Spicer wyjaśnił, że ich obecność na ważnych stanowiskach sprawi, że rząd będzie w każdej chwili gotowy do zareagowania na "potencjalne incydenty". Reuters podaje, powołując się na anonimowego przedstawiciela służb wywiadowczych, że funkcję dyrektora wywiadu USA będzie tymczasowo pełnił Michael Dempsey, dotychczasowy dyrektor ds. koordynowania pracy agencji wywiadowczych i wysokiej rangi urzędników administracji. Również w czwartek Tom Shannon spotkał się po raz pierwszy z nominowanym na stanowisko sekretarza stanu byłym szefem ExxonMobile Rexem Tillersonem. Oczekuje się, że senacka komisja spraw zagranicznych zaaprobuje nominację Tillersona już w poniedziałek. Jak powiedział Spicer, Shannon został poproszony, by pozostał w Departamencie Stanu "przynajmniej tymczasowo". Prezydent elekt powiedział też w czwartek, podczas lunchu zorganizowanego w Waszyngtonie dla jego politycznych sympatyków, że następnym ambasadorem USA w Londynie będzie właściciel drużyny futbolowej New York Jets Woody Johnson.
Autor: mart/sk / Źródło: PAP