Unia uległa Czechom


Czesi postawili na swoim i będą wyłączeni z obowiązywania Karty Praw Podstawowych. Podczas szczytu UE w Brukseli członkowie Unii zgodzili się, aby ten dokument nie obowiązywał Czech, podobnie jak wcześniej wyłączono spod spod jego działania Wielką Brytanię i Polskę.

- Kraje członkowskie UE zaakceptowały na szczycie w czwartek wieczorem derogację dla Czech dotyczącą Karty Praw Podstawowych, która ma umożliwić prezydentowi Vaclavowi Klausowi podpisanie aktu ratyfikacyjnego Traktatu z Lizbony - poinformował rzecznik czeskiego rządu w Brukseli.

Polska Agencja Prasowa potwierdziła też tę informację u źródła w szwedzkim przewodnictwie w UE. - Wygląda na to, że jest porozumienie - powiedział informator.

Negocjacje na szczycie w imieniu Czech prowadzi premier Jan Fischer. Znany z eurosceptycznych poglądów prezydent Klaus, ostatni przywódca UE, który nie podpisał ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego, nie uczestniczy w szczycie.

Zielone światło dla Lizbony?

To właśnie brak podpisu Klausa blokuje wejście w życie Traktatu Lizbońskiego, tak bardzo oczekiwanego przez Unię Europejską - dokument ratyfikowały już bowiem wszystkie pozostałe państwa członkowskie. Klaus zapowiedział, że podpisze Traktat jedynie wówczas, gdy Czechy będą wyłączone z obowiązywania Karty Praw Podstawowych. Wiele wskazuje zatem na to, że wejście w życie Lizbony jest już teraz tylko kwestią czasu.

Karta Praw Podstawowych UE, to zbiór praw człowieka, po raz pierwszy uchwalony i podpisany w 2000 r., ponownie - z poprawkami - podczas szczytu w Lizbonie w 2007 r. Mocy prawnej Karta nabiera razem z Traktatem Lizbońskim, do którego jest włączona. Zacznie więc obowiązywać po jego ratyfikacji.

Negocjując Traktat Lizboński, rządy Wielkiej Brytanii i Polski wyegzekwowały przyjęcie dodatkowego protokołu, który wyłącza je z obowiązywania zapisów Karty. Chodzi głównie o to, by obywateli tych krajów nie obejmowały postępowania przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Polski rząd uzasadniał taką decyzję tym, że nie chce, by trybunał w jakimkolwiek stopniu ingerował w prawne definicje rodziny, życia poczętego, itp. Pojawiały się także obawy, że Karta mogłaby być podstawą dla roszczeń terytorialnych wobec Polski np. ze strony Niemców.

Źródło: PAP