Pięć osób zginęło w Kijowie w starciach antyrządowych demonstrantów z milicją, a prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz powiedział liderom opozycji, że rozważy dymisję rządu. Ich wspólne rozmowy nie przyniosły jednak żadnych ustaleń i będą kontynuowane w czwartek. Starcia na ulicach Kijowa nie ustają.
Na Majdanie Niepodległości w ciągu całej środy pojawiło się kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Starcia, w których zginęli demonstranci, rozgrywały się na ulicach prowadzących do dzielnicy rządowej. W tych okolicach, zwłaszcza ulicy Hruszewskiego, trwały od niedzieli pomniejsze utarczki demonstrantów z oddziałami specjalnymi milicji Berkut.
W środę doszło jednak do eskalacji. Milicja przeprowadziła dwa szturmy na barykady demonstrantów. Wywiązały się gwałtowne walki. Doszło do masowego wykorzystania broni gładkolufowej, granatów hukowych, koktajli Mołotowa i kamieni. Pojawiły się ofiary śmiertelne.
Krwawa eskalacja
O pięciu osobach zabitych i 300 rannych powiedzieli mediom lekarze pracujący na Euromajdanie, czyli centrum protestów na kijowskim Majdanie Niepodległości. Cztery z tych osób miały rany postrzałowe klatki piersiowej, szyi i głowy. Piąta osoba według mediów zginęła po upadku z kolumnady przy stadionie Dynama Kijów. Prokuratura Generalna Ukrainy potwierdziła wcześniej dwa przypadki śmierci od broni palnej.
Ponadto w środę podano informację o odnalezieniu pod Kijowem ciała zakatowanego na śmierć uczestnika protestów Jurija Werbyckiego, uprowadzonego wcześniej ze szpitala przez nieznanych sprawców.
Media podają nazwiska dwóch osób zabitych od strzałów, których śmierć potwierdziły władzę. Są nimi: Serhij Nihojan, uczestnik protestów na Majdanie, oraz Michaił Żyznieuski - Białorusin, który mieszkał na Ukrainie i był działaczem skrajnie prawicowej organizacji UNA-UNSO.
Rozdźwięk na szczycie
Liderzy opozycji ukraińskiej przekazali wieczorem po ponad trzygodzinnym spotkaniu z Janukowyczem, że omawiano m.in. możliwość odwołania rządu. - Prezydent zadeklarował, że to rozważy, a rozmowy mają być kontynuowane w czwartek - relacjonował jeden z opozycyjnych polityków Arsenij Jaceniuk.
Administracja Janukowycza podała zaś, że spotkanie "było pierwszym etapem rozmów między liderami opozycyjnych klubów parlamentarnych i prezydentem". Inny z liderów opozycji Witalij Kliczko mówił wieczorem do demonstrantów na Majdanie Niepodległości, że teraz najważniejsze jest uniknięcie rozlewu krwi. - Władze szykują się do rozbicia protestów na Majdanie, należy zrobić wszystko, by do tego nie doszło - mówił Kliczko. - Jutro, jeśli prezydent nie pójdzie na ustępstwa, zbierzemy się razem i będzie nas więcej, przejdziemy do ofensywy - zapowiedział.
Próba stworzenia alternatywy
Deputowani opozycji w parlamencie Ukrainy ogłosili w środę, że powołują Radę Narodową Ukrainy. Przedstawiciele opozycji w radach obwodów (województw) mają tworzyć terenowe Rady Narodowe. - Celem tych działań jest przygotowanie do ogólnokrajowego głosowania, którego przedmiotem ma być wotum nieufności dla Janukowycza i odsunięcie go od władzy w sposób konstytucyjny - głosi oświadczenie Rady.
Opozycyjna gazeta internetowa "Ukrainska Prawda" podała, że Radę Narodową powołano w miejsce parlamentu, przy czym jej powołanie ma być potwierdzone przez obywateli w drodze zbierania podpisów.
Krytyka, ale bez konkretów
Na eskalację przemocy na Ukrainie Unia Europejska zareagowała oświadczeniem, w którym potępiła przemoc. Komisja Europejska oznajmiła, że nie wyklucza podjęcia działań wobec władz Ukrainy.
Szef dyplomacji Litwy Linas Linkeviczius ocenił, że UE powinna rozważyć wprowadzenie wobec przedstawicieli władz Ukrainy sankcji w postaci zakazu wjazdu do UE i zamrożenia rachunków bankowych. Minister spraw zagranicznych Szwecji Carl Bildt pytany o reakcję UE na wydarzenia w Kijowie zapewnił, że nie będzie "business as usual". Szef niemieckiego MSZ Frank-Walter Steinmeier zaapelował do obu stron o powstrzymanie się od przemocy. Departament Stanu USA potępił "eskalację przemocy na ulicach Kijowa", a odpowiedzialnością obarczył głównie władze Ukrainy. - USA anulowały wizy kilku osób odpowiedzialnych za przemoc - powiadomił Departament Stanu, nie podając ich nazwisk. W Rosji na temat wydarzeń na Ukrainie wypowiedziała się Duma Państwowa. Odpowiedzialnością za zaostrzenie sytuacji obarczyła "ekstremistyczną część opozycji" i "zachodnich polityków brutalnie ingerujących w sprawy wewnętrzne Ukrainy".
Autor: mk//kdj / Źródło: PAP