Nieprawidłowości przy przebudowie wiaduktu pod Ostrawą, mogły przyczynić się do katastrofy polskiego pociągu, do której doszło 8 sierpnia tego roku. Zginęło wtedy osiem osób, w tym dwie Polki, a blisko 70 osób zostało rannych.
Czego dokładnie dotyczą nieprawidłowości? Między innymi braku zabezpieczeń podczas przebudowy i nieodpowiednio dokumentowanie prac - poinformowała podczas konferencji prasowej w Ostrawie, prowadząca śledztwo czeska policja. Wątpliwości śledczych wzbudził też sposób prowadzenia prac, który mógł być przyczyną niestabilności, a w konsekwencji zawalenia części konstrukcji mostu.
Zarzuty dla dwóch osób
Śledztwo rozpoczęto zaraz po katastrofie. Jak dotąd, zarzuty postawiono dwóm inżynierom, którzy według dochodzenia ponoszą bezpośrednią odpowiedzialność za tragedię - przypomniał w czwartek szef policyjnego zespołu śledczego "Comenius" Jiri Jiha. Jak do tej pory przesłuchano m.in. 165 pasażerów pociągu, 33 inżynierów i budowniczych, zajmujących się przebudową mostu oraz 12 pracowników czeskich kolei.
Trudne śledztwo
Jiha podkreślił, że śledztwo jest trudne i czasochłonne m.in. ze względu na niepełną dokumentację inwestycji oraz sam przebieg katastrofy, podczas której zawalone elementy mostu zostały rozrzucone wokół, po uderzeniu przez rozpędzony pociąg. Dlatego ważne dla śledczych okazały się zdjęcia zrobione na placu budowy kilka dni przed katastrofą.
Na tej podstawie śledczy wybrali materiał, który następnie został przesłany do szczegółowej analizy. Choć efekty analiz nie są jeszcze znane, na zdjęciach widać m.in. pokrzywione wózki, na których przesuwano zawalone później przęsło mostu, a także drewniane elementy, wsunięte między robocze rusztowanie.
Jiha zaznaczył, że choć ostateczne przyczyny zawalenia mostu zostaną określone na podstawie materiału dostarczonego przez biegłych, pokrzywione wózki i drewniane podpórki mogły przyczynić się do niestabilności, a w konsekwencji zawalenia się konstrukcji mostu. - Naruszenie statycznej równowagi konstrukcji stwierdzono już 6 sierpnia, czyli na dwa dni przed katastrofą - mówił policjant.
Wiedzieli, nie powiedzieli
Z kolei pracownicy podwykonawcy - ostrawskiej filii czesko-niemieckiej firmy Boegl&Krysl informowali o nieprawidłowościach w e-mailu, głównego wykonawcę robót - czeską firmę budowlaną ODS - Dopravni stavby Ostrava.
O naruszeniu równowagi wiaduktu mieli wiedzieć, a mimo to nie podjąć żadnych działań, dwaj inżynierowie Boegl&Krysl - kierownik projektu oraz kierownik odcinka technicznego. To właśnie oni zostali zatrzymani i aresztowani po katastrofie. Zarzucono im spowodowanie powszechnego zagrożenia, za co grozi do dziesięciu lat więzienia.
Zaprzeczają zarzutom
Podejrzani nie przyznają się do winy i zaprzeczają zarzutom. Twierdzą, że przed katastrofą nie doszło do zakłócenia statyki mostu. Czescy policjanci mówili w czwartek, że choć do tej pory nie zostali wskazani kolejni podejrzani, odpowiedzialność prawdopodobnie spoczywa na całej ekipie, której członkowie wiedzieli o nieprawidłowościach.
Kiedy śledztwo zostanie zakończone? Zdaniem Jihy trudno na razie to określić. Cały czas oczekiwane są wyniki pracy biegłych. Ponadto przesłuchanych zostanie jeszcze ok. 40 osób. Czy będą kolejne zatrzymania? Jeśli tak, to nie wcześniej niż w lutym przyszłego roku.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24