Unia Europejska rozpoczęła rozmowy z Rosją nad nowym układem o partnerstwie - donosi agencja Reuters, powołując się na unijnego przedstawiciela.
Negocjacje, które mogą potrwać latami, zostały zawieszone, po tym jak Rosja użyła "nieproporcjonalnej" odpowiedzi w konflikcie z Gruzją. 1 września, na nadzwyczajnym szczycie UE, przywódcy 27 krajów zażądali od Rosji podporządkowania się rosyjsko-gruzińskiemu porozumieniu o zawieszeniu broni, które zresztą przy mediacji francuskiego prezydenta, zostało podpisane w Moskwie. Jednak dotąd wojska rosyjskie nie wycofały się na pozycje sprzed pięciodniowej wojny osetyjskiej, a międzynarodowi obserwatorzy nie mają dostępu na tereny Osetii Południowej.
UE-Russia, "business as usual"?
Do spotkania doszło w brukselskiej siedzibie Komisji Europejskiej. Rozmawiali: główny negocjator UE, dyrektor generalny Komisji Europejskiej odpowiedzialny za stosunki zewnętrzne Eneko Landaburu oraz rosyjski ambasador przy UE Władimir Cyżow.
Podjęcie na nowo rozmów nie oznacza "normalizacji stosunków z Rosją, ponieważ wciąż jest wiele różnic" w sprawie Gruzji - zastrzegł Landaburu.
Nie dalej jak w poniedziałek, ambasador Czyżow mówił agencji EUObserver: "To nie jest 'business as usual'. Miejmy nadzieję, że to nawet lepiej niż 'business as usual'". (normalizacja stosunków red.)
- Rosja i Unia Europejska są tak współzależne, że nie są w stanie przerwać robienia interesów od tak - powiedział rosyjski dyplomata. Interesy robi się nawet w czasach kryzysu - dodał.
Co w agendzie?
Po dzisiejszym spotkaniu oczekuje się niewiele. Ale agenda spraw do uregulowania jest imponująca. Obok kwestii gospodarczych, w tym energetyki, mowa ma być nawet o prawach człowieka. Nowe porozumienie ma zastąpić Umowę o Partnerstwie i Współpracy (PCA), przyjętą w 1997 roku.
Tbilisi rozczarowane
Tymczasem dla gruzińskiego prezydenta Micheila Saakaszwilego, decyzja o wznowieniu rozmów to "zdrada". Gruzińska ambasador przy UE, Salome Samadaszwili skomentowała zaś: "Mój rząd uważa, że powrót do rozmów nie jest najlepszym pomysłem".
Według doniesień mediów, obecnie w Gruzji, głównie w dwóch zbuntowanych republikach Osetii Południowej i Abchazji, pozostaje blisko 10 000 rosyjskich żołnierzy. Niektórzy nawet w odległości 40 km od gruzińskiej stolicy.
Źródło: Reuters, EUObserver, PAP