Turecka policja użyła w sobotę wieczorem na placu Taksim w Stambule armatek wodnych, by rozproszyć kolejny wielotysięczny protest przeciwko konserwatywnemu rządowi premiera Recepa Tayyipa Erdogana. Zanim uruchomiono polewaczki, protestujący obrzucili czerwonymi goździkami kordon policjantów, zbliżających się w ich stronę.
Tłum szybko się rozproszył, kiedy policja użyła armatek. Zaparkowano je w kilku punktach, blokując wejście na plac, by nie dopuścić do powtórnego zgromadzenia się ludzi. Wcześniej zgromadzeni skandowali hasła, m.in. "Taksim jest wszędzie", oraz powiewali flagami z napisem "Solidarność z Taksim".
Zamieszki od tygodni
Podczas ponad trzytygodniowych manifestacji, które zaczęły się od protestu przeciw przebudowie placu i likwidacji sąsiedniego parku Gezi, mieszkańcy okolicznych domów walili w garnki i patelnie na znak solidarności z protestującymi. Demonstrujący krzyczeli w stronę policjantów: "Policjo, nie zdradzaj swego narodu!". Demonstracje te przerodziły się w protesty wobec autorytarnym tendencjom rządu i próbom umiarkowanej islamizacji kraju. W sobotę w Ankarze i Stambule aresztowano kolejnych 31 demonstrantów, a według tureckiego dziennika "Hurriyet" od czasu wybuchu protestów pod koniec maja aresztowano w sumie 55 osób. Gazeta zauważa, że w ostatnim czasie protesty gromadziły zdecydowanie mniej ludzi niż wcześniej. Przed tygodniem siły bezpieczeństwa po raz drugi "oczyściły" plac Taksim i sąsiadujący z nim park Gezi z demonstrantów.
Wrogie siły
Erdogan oświadczył w sobotę, że Brazylia, gdzie od kilku dni dochodzi do masowych antyrządowych demonstracji, padła ofiarą tych samych, bliżej niesprecyzowanych wrogich sił, które jego zdaniem doprowadziły do wybuchu protestów w Turcji. - Ci, którym nie udało się w Turcji, teraz robią wszystko, co w ich mocy, w Brazylii - powiedział turecki premier, przemawiając przed tysiącami zwolenników w mieście Samsun na północy kraju. Demonstracje w Brazylii rozpoczęły się od protestu przeciwko 20-procentowej podwyżce cen biletów komunikacji i przerodziły się w największy od dziesięcioleci wybuch niezadowolenia z powodu m.in. złego stanu oświaty, służby zdrowia i innych służb publicznych, a także olbrzymich kosztów zbliżającego się piłkarskiego mundialu i olimpiady w Brazylii.
Autor: mn/tr / Źródło: reuters, pap