Ankara ujawniła szczegóły wartego 3,44 miliardy dolarów kontraktu z Chińczykami: tureckie wojsko wzbogaci się o 12 baterii chińskich rakiet przeciwlotniczych FD-2000 i otrzyma technologię ich produkcji. Zakup takiej ilości chińskiego uzbrojenia przez duży kraj NATO wywołało oburzenie w Waszyngtonie. Amerykańskie koncerny straciły bardzo intratny kontrakt.
O zwycięstwie chińskiej oferty tureckie władze poinformowały w ostatnich dniach września. Do dzisiaj nie było jednak wiele wiadomo o szczegółach potencjalnego kontraktu. Teraz ujawnił je wiceminister obrony ds. przemysłu zbrojeniowego Murat Bayar. Z jego słów wyraźnie wynika, dlaczego chińska oferta przebiła te z USA, Europy i Rosji. Nie chodzi tylko o cenę.
Interesująca oferta
Za dokładnie 3,44 miliarda dolarów Turcja zakupi łącznie 12 baterii rakiet przeciwlotniczych FD-2000. Każda z nich ma sześć wyrzutni z czterema komorami. Oznacza to łącznie 288 gotowych do odpalenia rakiet przeciwlotniczych dalekiego zasięgu. Formalny kontrakt ma zostać podpisany w ciągu pół roku. To co dla Turków najważniejsze, to "całkowity" transfer technologii. Większość uzbrojenia zakupionego formalnie w Chinach ma zostać wyprodukowana w tureckich zakładach. Dotyczy to głównie kluczowych elementów, takich jak same rakiety i radary. Jednocześnie kontrakt nie obejmuje licencji na dodatkową produkcję i ewentualny eksport. Tureckie władze intensywnie rozwijają potencjał swojego przemysłu obronnego. Starają się kupować za granicą głównie technologie i najbardziej złożone podzespoły, produkując z nich kompletne uzbrojenie już u siebie w kraju.
Z korzyścią dla siebie
Zakup FD-2000 (oznaczenie eksportowe) idealnie wpisuje się w ten schemat. Chińskie rakiety, oznaczane w kraju HQ-9, są w znacznej mierze kopią rosyjskiego systemu S-300 w relatywnie nowoczesnej wersji PMU. Pewną ilość baterii tego systemu zakupiono prawdopodobnie w latach 90. XX wieku i zawarte w nich technologie "przyswojono" podczas prac nad HQ-9. Pomimo upływu dwóch dekad od opracowania S-300 PMU, nadal jest to relatywnie nowoczesny i groźny system przeciwlotniczy. Zdobycie zawartych w nim technologii to poważny sukces tureckiego przemysłu obronnego. Po zmodernizowaniu poprzez zainstalowanie współczesnych podzespołów elektronicznych i zapowiadanym dostosowaniu do wymogów NATO, tureckie FD-2000 będą uzbrojeniem, którego np. Polska mogłaby pozazdrościć. Równocześnie Bayar zapowiedział wykorzystanie wiedzy przyswojonej z chińskich rakiet podczas prac nad krajowym systemem przeciwlotniczym krótkiego i średniego zasięgu, który uzupełni baterie FD-2000. Na dodatek chińskie rakiety mają też posłużyć w programie budowy rakiety zdolnej wynosić na orbitę satelity.
Niezadowolenie za oceanem
Wybór chińskiej oferty wywołał poważnie niezadowolenie w Waszyngtonie. Oficjalnie Amerykanie twierdzą, iż państwa NATO nie powinny kupować uzbrojenia z Chin, na dodatek od firmy, która jest obłożona przez USA sankcjami. Waszyngton podnosi też argument, że turecko-chińskie baterie będą niekompatybilne z systemami Sojuszu. Turcy odpierają, iż ich firmy spokojnie dostosują zakupione systemy do wymogów NATO. Za krytyką Waszyngtonu najprawdopodobniej kryje się jednak przede wszystkim interes ekonomiczny. Kraje NATO są tradycyjnie klientem amerykańskich i europejskich firm zbrojeniowych. Turecka wolta stanowi zagrożenie, iż część intratnych kontraktów "ucieknie". Chińska oferta pokonała między innymi tę od amerykańskiego koncernu Raytheon w postaci najnowszej wersji rakiet Patriot PAC-3+ oraz europejskiego konsorcjum EuroSAM z rakietami Aster-30. Amerykanie i Europejczycy nie dopuszczali transferu technologii. Poza konkursem była rozpatrywana też oferta rosyjska z rakietami S-400, ale nie było możliwości ich integracji z systemami NATO, bowiem Rosjanie nie zgodziliby się na udostępnienie technologii i daleko idące modyfikacje.
Autor: mk\mtom / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA) | Jian Kang