Turcy przyspieszają prace nad wstąpieniem do Unii Europejskiej. Premier Recep Tayyip Erdogan zapowiedział unijnym dyplomatom, że parlament nie uda się na wakacyjny odpoczynek, zanim nie przyjmie kilku ustaw ważnych z perspektywy członkostwa.
Turcja rozpoczęła negocjacje z UE już w 2005 r., ale do tej pory prace nad dostosowywaniem tureckiego prawa ciągnęły się wolno. Jeszcze większe problemy sprawiał Ankarze sprzeciw Niemiec i Francji wobec jej członkostwa we Wspólnocie, a także słabe poparcie dla akcesji wśród obywateli.
Rząd przyspiesza
Rząd Erdogana postanowił to ostatnio zmienić i przyspieszyć prace. Tym bardziej, że przewodząca w następnym półroczu UE zapowiedziała, że chce otworzyć z Turcją kilka nowych rozdziałów negocjacyjnych w ciągu następnych miesięcy.
Za czeskiej prezydencji nie otwarto żadnego. Łącznie zaledwie dziesięć z 35, a zamknięto tylko jeden.
Parlament nie idzie na wakacje
Żeby jednak negocjować z Brukselą, Ankara musi uporać się z własnym prawodawstwem. UE zarzuca Ankarze, że przyspieszenia wymagają reformy ekonomiczne, zredukowanie wpływów armii i większa dbałość o prawa człowieka.
Erdogan stara się uniknąć oskarżeń o pasywność przed czwartkową wizytą w Brukseli i dlatego zapowiedział, że parlament - w którym jego Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) ma większość - nie będzie miał planowanych wakacji od 1 lipca.
W tym czasie deputowani mają uchwalić jednak nieco mniej znaczące ustawy. Według źródeł w AKP, zostanie uchwalone prawo dotyczące własności mieszkań, regulacje dotyczące kart kredytowych, a także struktura tureckiego urzędu negocjacyjnego.
Erdogan ma pretensje do UE
Inne, bardziej drażliwe, kwestie - takie jak zmiana konstytucji - nie będą dyskutowane aż do października.
- Jesteśmy zdeterminowani do kontynuowania negocjacji członkowskich. Członkowstwo w UE jest popierane przez większość Turków - podkreślił Erdogan, mówiąc jednocześnie, że wrogość Europy wobec tureckiej akcesji powoduje "poważną erozję" poparcia wśród jego rodaków.
Źródło: Reuters