Turcja nie chce ingerować w sprawy wewnętrzne Syrii, ale nie będzie stała bezczynnie, jeśli zagrożone zostanie bezpieczeństwo regionu - oznajmił turecki minister spraw zagranicznych Ahmet Davutoglu.
- Turcja nie ma zamiaru ingerować w sprawy wewnętrzne jakiegokolwiek kraju, ale jeśli pojawi się zagrożenie dla bezpieczeństwa regionu, to nie będziemy mogli pozwolić sobie na luksus stania bezczynnie i przyglądania się temu - powiedział szef dyplomacji dziennikarzom w Ankarze, mając na myśli Syrię.
Ankara "jest zobowiązana" i ma odpowiednią władzę, by powiedzieć Damaszkowi "dość", jeśli zagrozi on jej bezpieczeństwu, walcząc z własnymi obywatelami i zmuszając ich do ucieczki z kraju - dodał Davutoglu.
Relacje między sąsiadującymi krajami znacznie się pogorszyły, gdy Turcja zaoferowała wsparcie dla syryjskiej opozycji. Ankara zdecydowanie potępia przemoc stosowaną przez reżim prezydenta Baszara el-Asada wobec powstańców.
Zainspirowane arabską wiosną prodemokratyczne i antyprezydenckie demonstracje przeciwko rządom Asada trwają od marca. Według szacunków ONZ co najmniej 4 tys. osób zginęło w rezultacie tłumienia protestów.
Źródło: PAP