Tureckie wojsko dostarczyło syryjskim rebeliantom około 24 ręcznych wyrzutni rakiet przeciwlotniczych - twierdzi amerykańska telewizja NBC News. Odpowiednio wykorzystane rakiety mogłyby mieć wielki wpływ na przebieg syryjskiej rebelii.
Telewizja nie podała żadnych szczegółów domniemanej transakcji. Nie wiadomo kiedy do niej doszło, ile dokładnie rakiet przekazano i jakiego typu. Informację o dostawie dziennikarz NBC miał otrzymać od członków Wolnej Armii Syryjskiej.
Zbędne nadwyżki?
Tureckie wojsko posiada około dwóch tysięcy ręcznych wyrzutni rakiet przeciwlotniczych (angielski skrót - MANPADS) trzech typów. Dwa amerykańskie - starszy Redeye i nowsze Stingery, oraz rosyjskie Igły.
Zgodnie z planem w najbliższych latach w tureckim arsenale miały pozostać tylko Stingery, być może więc te mniej potrzebne rakiety zostały "sprezentowane" rebeliantom. W takim wypadku prawdopodobnie byłyby to Igły, bowiem syryjskie wojsko też takie posiada i w szeregach rebeliantów na pewno znalazłby się ktoś wyszkolony w ich obsłudze.
Antidotum na nietykalnych
Dostarczenie MANPADS rebeliantom, o ile to prawdziwa informacja, może mieć bardzo duże znaczenie dla przebiegu rebelii przeciw reżimowi Baszara Asada. Wojsko obecnie niepodzielnie panuje nad syryjskim niebem i intensywnie korzysta z transportu za pomocą śmigłowców, oraz bez przeszkód może bombardować wrogów na ziemi.
Rebelianci nie mają obecnie możliwości zwalczania celów powietrznych. Podejmują nieustannie próby ostrzeliwania śmigłowców i samolotów z karabinów oraz działek montowanych prowizorycznie na pojazdach, ale bez większych sukcesów. W internecie jest tylko jeden filmik pokazujący rozbity śmigłowiec, który wygląda jakby wykonał przymusowe lądowanie, ale nie wiadomo z jakiego powodu.
Wyrzutnie rakiet w rękach przeszkolonego operatora są natomiast zabójcze dla wolno i nisko latających śmigłowców. Przy pewnej dozie szczęścia mogą też być zagrożeniem dla samolotów atakujących cele naziemne.
Zmiana na froncie
Syryjscy rebelianci od dawna domagali się dostarczenia im narzędzi do zwalczania celów powietrznych. Sami doskonale radzą sobie już z czołgami i innymi pojazdami opancerzonymi, które często niszczą w terenie zabudowanym przy pomocy granatników lub improwizowanych min IED.
Rakiet dostarczone z Turcji najpewniej trafią w okolice Aleppo, które leży na północy Syrii i jest największym miastem kraju oraz kluczowym ośrodkiem dla gospodarki. Trwają tam już od około tygodnia intensywne walki rebeliantów, którzy opanowali kilka dzielnic i wojska, które stara się ich wyprzeć z zajętych terenów.
Do tej pory żadna strona nie odniosła wyraźnego sukcesu, ale dla rebeliantów sam tak długi opór wobec skoncentrowanych sił reżimu jest już wielkim zwycięstwem. Wojsko rzuciło do walki czołgi, transportery opancerzone i śmigłowce oraz samoloty, które teraz będą prawdopodobnie pierwszy raz poważnie zagrożone.
Autor: mk//bgr/k / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC-BY-SA)