Donald Trump musi nam teraz wyjaśnić, w jakim stopniu ręka Kremla działa w centrum jego własnej kampanii wyborczej - oświadczył Robby Mook, szef kampanii kandydatki demokratów na urząd prezydenta USA Hillary Clinton. Bronił też Clinton przed zarzutami w związku z jej rodzinną fundacja charytatywną.
- Donald Trump odmawia ujawnienia swoich finansowych powiązań, które potencjalnie sięgają Kremla i które mogą wpłynąć na jego decyzje w polityce zagranicznej. Jest prawdziwy problem, czy Donald Trump nie jest po prostu marionetką Kremla w tym wyścigu prezydenckim - powiedział Mook w niedzielę w programie telewizji ABC "This Week".
Prorosyjski szef kampanii
Trump wielokrotnie powtarzał, że NATO jest organizacją "przestarzałą" i oświadczył, że pod jego rządami USA przyjdą z pomocą zaatakowanym sojusznikom z NATO tylko wtedy, jeśli kraje te wypełnią finansowe "zobowiązania" wobec Ameryki. Mówił też, że "dogada się" z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem i sugerował, że aneksja Krymu była uzasadniona.
Szefem kampanii Trumpa przestał być niedawno Paul Manafort, który w przeszłości doradzał byłemu prorosyjskiemu prezydentowi Ukrainy Wiktorowi Janukowyczowi i miał powiązania biznesowe na Ukrainie i w Rosji.
Mook wyraził opinię, że nie wystarczy to do rozproszenia wątpliwości co do Trumpa.
- Fakt, że Manafort został odsunięty nie oznacza, że Rosjanie zostali odsunięci od tej kampanii. Donald Trump musi nam teraz wyjaśnić, w jakim stopniu ręka Kremla działa w centrum jego własnej kampanii wyborczej - oświadczył.
Powiązania też z Chinami?
W programie telewizji CBS "Face the Nation" Mook sugerował, że interesy Trumpa w Chinach mogą ograniczać jego niezależność w polityce wobec tego kraju. - Nikt nie pyta Donalda Trumpa o jego transakcje finansowe z Chinami i innymi obcymi krajami - powiedział.
Mook przypomniał doniesienia "New York Timesa", że na jedną ze swych inwestycji budowlanych republikański kandydat prezydencki wziął wielomilionową pożyczkę od Bank of China. - To jest ogromne uzależnienie się na wypadek, gdyby Trump postanowił działać zgodnie ze swą obietnicą, że gotów jest iść na wojnę handlową z Chinami - oświadczył.
Clinton atakowana za fundację
Szef kampanii Clinton atakował Trumpa za każdym razem, gdy dziennikarze pytali go o sprawę kontrowersyjnej fundacji charytatywnej Billa i Hillary Clintonów. Fundacja otrzymywała datki od korporacji i rządów obcych państw w okresie, gdy obecna kandydatka demokratów do Białego Domu była sekretarzem stanu. Wielomilionowe donacje płynęły m.in. od autokratycznych reżimów krajów arabskich.
Według krytyków Clinton, w najlepszym razie stwarzało to sytuację konfliktu interesów. Kampania Trumpa zarzuca Clinton, że jako szefowa dyplomacji (w latach 2009-2013) odwzajemniała się darczyńcom prowadząc politykę zgodną z ich interesami. Nie ma na to jednak dowodów.
Prowadzący program w telewizji ABC dziennikarz zapytał Robby'ego Mooka, dlaczego Clinton ogłosiła, że jeśli zostanie prezydentem, jej rodzinna fundacja nie będzie przyjmować donacji od korporacji i rządów obcych państw, skoro przyjmowała je wtedy, gdy była sekretarzem stanu.
Szef kampanii demokratycznej kandydatki nie odpowiedział wprost i poinformował, że Bill, Hillary and Chelsea Foundation (jak brzmi obecnie jej pełna nazwa) "będzie kontynuować swoją działalność", ponieważ pomaga "milionom ludzi na całym świecie".
Autor: mm//rzw / Źródło: PAP