Włoska prasa ostro krytykuje ochronę Benedykta XVI. W obszernych artykułach zarzuca jej brak koordynacji działań podczas czwartkowego incydentu w bazylice świętego Piotra. "Il Giornale" donosi, że to nie pierwsza wpadka papieskich strażników. Sam papież podziękował ochroniarzom, którzy "błyskawicznie i skutecznie uchronili go przed konsekwencjami upadku na posadzkę".
W Wigilię przed pasterką niezrównoważona kobieta przeskoczyła barierkę i przewróciła na ziemię Benedykta XVI. Później tłumaczyła, że chciała tylko dotknąć papieża. Prawdopodobnie jest chora psychicznie.
Walka w ochronie
W niedzielę włoskie gazety piszą, że ochrona papieża niemal na pewno zostanie wzmocniona.
"La Repubblica" przypomina, że nad bezpieczeństwem Benedykta XVI czuwa około czterystu osób z Gwardii Szwajcarskiej, żandarmerii watykańskiej oraz posterunku włoskiej policji. - O braku koordynacji między nimi mówi się od dłuższego czasu - pisze dziennik. Jednym z powodów tego stanu rzeczy jest - jak podkreśla - rywalizacja między Gwardią Szwajcarską a żandarmerią watykańską. Dziennik zwraca także uwagę na pojawiające się coraz częściej wątpliwości, co do skuteczności watykańskiej ochrony.
Wpadek jest więcej
"Il Giornale" ujawnia zaś, że w ostatnim czasie doszło do dwóch innych incydentów. Pod koniec listopada, kiedy Benedykt XVI odprawiał nieszpory w bazylice św. Piotra, samochód prowadzony przez młodego niezrównoważonego mężczyznę z wielką prędkością wjechał na teren Watykanu - auto pokonało zapory i zatrzymało się tuż przy świątyni. Natomiast 9 grudnia samochód na watykańskiej rejestracji, zaparkowany na jednej z ulic w Rzymie, został ostrzelany z broni palnej.
Papież dziękuje
Jedynie "Corriere della Sera" zwraca uwagę, że to dzięki komendantowi watykańskiej żandarmerii, Domenico Gianiemu papieżowi nic się nie stało, ponieważ to on osłonił go swoim ciałem. Według gazety, wszystko wydarzyło się tak szybko, że Benedykt XVI dopiero dzień później - oglądając nagranie z incydentu w telewizji - zdał sobie sprawę z tego, co się stało.
Według dziennika papież był "wstrząśnięty". Jednak gdy wstał, powiedział komendantowi żandarmerii, swemu lekarzowi oraz ceremoniarzowi: - Nic mi nie jest, chcę kontynuować mszę. Po tym incydencie Benedykt XVI okazał wielką serdeczność swym "aniołom stróżom" - pisze włoski dziennik.
"Wybawca" Benedykta XVI to 47-letni Domenico Giani, były funkcjonariusz włoskiej Gwardii Finansowej oraz wywiadu cywilnego Sisde.
Ochrona musi być
"Corriere della Sera" informuje jednak, że podjęto decyzję o wzmocnieniu ochrony Benedykta XVI. Zapadła ona czasie spotkania watykańskiego sekretarza stanu kardynała Tarcisio Bertone i komendanta żandarmerii Domenico Gianiego. Postanowiono, że ochrona będzie większa, ale bez tworzenia "pancernej bariery" i oddalania papieża od wiernych. Gazeta zwraca też uwagę na zbyt dużą odległość między poszczególnymi funkcjonariuszami, czuwającymi nad bezpieczeństwem papieża.
Źródło: PAP