W niedzielę w prasowym wywiadzie Barack Obama zaproponował sposób na zakończenie wojny w Afganistanie - negocjacje z umiarkowanymi talibami. We wtorek talibowie zareagowali - "to nie wymaga odpowiedzi ani reakcji, gdyż jest nielogiczne".
- Talibowie są zjednoczeni, mają jednego przywódcę, jeden cel, jedną strategię. Nie rozumiem, dlaczego mówi się o umiarkowanych talibach i co miałoby to znaczyć - zaznaczył rzecznik talibów Kari Mohamad Jusuf, na pytanie o komentarz ich przywódcy mułły Omara na temat propozycji Obamy. - Jeśli oznacza to tych, którzy nie walczą i siedzą po domach, to rozmowa z nimi jest bez znaczenia. To naprawdę zaskakujące dla talibów - dodał Jusuf.
Propozycja Obamy
Prezydent Obama przyznał w wywiadzie dla "New York Timesa", że USA nie odnoszą zwycięstwa
Talibowie są zjednoczeni, mają jednego przywódcę, jeden cel, jedną strategię. Nie rozumiem, dlaczego mówi się o umiarkowanych talibach i co miałoby to znaczyć Kari Mohamad Jusuf
Dlatego też wyjściem z sytuacji miałyby być negocjacje z umiarkowanymi talibami. Podobna operacja udała się w Iraku - udało się tam skłonić do współpracy w walce z Al-Kaidą przywódców sunnickich społeczności i w tym właśnie upatruje się głównej przyczyny zdecydowanego spadku przemocy w Iraku.
Zdaniem ekspertów jednak, sytuacja w Afganistanie jest bardziej skomplikowana niż wyzwania, przed którymi siły USA stały w Iraku.
Z talibami się nie uda
Talibowie nie chcą bowiem rozmawiać nawet z rządem prezydenta Afganistanu Hamida Karzaja na temat wycofania obcych wojsk. - Afgańczycy lepiej wiedzą, jak decydować o własnym losie - skomentował Jusuf, dla którego wycofanie zagranicznych wojsk jest jedynym sposobem na przerwanie spirali przemocy w Afganistanie.
Karzaj wyraził w niedzielę zadowolenie z propozycji prezydenta USA. Jak powiedział, wezwanie Obamy "to dobra wiadomość, gdyż takie właśnie było stanowisko afgańskiego rządu". Ostrzegł jednak, że niektórzy talibscy bojownicy nie kwalifikują się do pojednania.
Biden apeluje do sojuszników
Równolegle z propozycjami Obamy USA zwiększają siły w Afganistanie, gdzie przebywa blisko 70 tys. zagranicznych żołnierzy, z czego 38 tys. to Amerykanie. W najbliższych miesiącach ma dojechać kolejnych 17 tys. żołnierzy USA.
Ale to ciągle za mało. Dlatego wiceprezydent Stanów Zjednoczonych zaapelował we wtorek do sojuszników w NATO o pomoc w zapewnieniu bezpieczeństwa w Afganistanie. - Waszyngton oczekuje, że sojusznicy dotrzymają swoich zobowiązań - mówił Joe Biden na spotkaniu w Brukseli z ambasadorami krajów członkowskich.
Przekonywał też, że zaprowadzenie porządku w Afganistanie leży w interesie wszystkich sojuszników. - Pogarszająca się sytuacja w regionie stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa nie tylko USA, ale także każdego kraju, którego przedstawiciel siedzi ze mną przy stole - przekonywał Amerykanin, zapowiadając, że Stany Zjednoczone wkrótce przedstawią krajom członkowskim nową strategię dla regionu.
Źródło: PAP, IAR