Szefowie państw i rządów Unii Europejskiej wybiorą w przyszły czwartek przewodniczącego Rady Europejskiej, wysokiego przedstawiciela ds. polityki zagranicznej oraz sekretarza generalnego Rady UE - poinformował premier przewodniczącej w tym półroczu Szwecji Frederik Reinfeldt.
Do tej pory oczekiwano, że decyzja przywódców ma dotyczyć tylko przewodniczącego Rady Europejskiej oraz wysokiego przedstawiciela ds. polityki zagranicznej.
To byłoby wysłanie sygnału do własnego narodu: ubiegam się o inną posadę, a w poniedziałek wracam i mówię: nie dostałem jej, ale nadal was kocham. Przepraszam, ale każdy, kto miał coś wspólnego z polityką i wie cokolwiek na ten temat, zdaje sobie sprawę, że to nierealistyczne. Tak się nie stanie, jeśli mówimy o ludziach, którzy są premierami. Oni chcą bezpieczeństwa. Nie mogę im obiecać na 100 proc., ale mogę obiecać, że postaram się zapewnić im poparcie Fredrik Reinfeldt
Polska propozycja "nierealistyczna"
Szwedzki premier, który o wyborze poinformował podczas swojego pobytu w Brukseli, odniósł się tez do propozycji Polski w sprawie kandydatów na unijne stanowiska. Warszawa chciałaby by "zaprezentowali oni własną wizję, jak zamierzają realizować wyzwania", co określono potocznie jako zamiar "zorganizowania castingu" kandydatów. Na tej podstawie szefowie państw i rządów mieliby podjąć decyzję.
Reinfeldt uznał tę propozycję za "nierealistyczną". Szwedzki polityk tłumaczył, że wymagałoby to od potencjalnych kandydatów formalnego potwierdzenia, że ubiegają się o stanowisko. A to - zdaniem Reinfeldta - nie jest możliwe w przypadku urzędujących polityków. Szef szwedzkiego rządu uważa, że jeśli nie zostaliby wybrani, mogłoby to podważyć ich pozycję we własnym kraju.
"...ale nadal was kocham"
- To byłoby wysłanie sygnału do własnego narodu: ubiegam się o inną posadę, a w poniedziałek wracam i mówię: nie dostałem jej, ale nadal was kocham. Przepraszam, ale każdy, kto miał coś wspólnego z polityką i wie cokolwiek na ten temat, zdaje sobie sprawę, że to nierealistyczne. Tak się nie stanie, jeśli mówimy o ludziach, którzy są premierami. Oni chcą bezpieczeństwa. Nie mogę im obiecać na 100 proc., ale mogę obiecać, że postaram się zapewnić im poparcie - powiedział.
Jak tłumaczył szwedzki polityk, to z tego powodu nazwisko kandydata na przewodniczącego Rady Europejskiej zostanie ujawnione późno. Stanie się to, gdy Szwecja będzie pewna, że ma on wymagane poparcie. - To będzie prawdopodobnie w czwartek - powiedział polityk.
Więcej chętnych niż stanowisk
Chętnych na unijne stanowiska nie brakuje. Jak powiedział Reinfeldt, "ma więcej kandydatów niż stanowisk do obsadzenia". - Jest jasne, że potrzebujemy więcej konsultacji - oświadczył. I dodał: - Nawet jeśli decyzja nie ma zapaść w drodze pełnego porozumienia, to przynajmniej każdy z 27 krajów powinien mieć prawo się wypowiedzieć.
Zapewnił, że chciałby by osiągnięto jednomyślność. Podkreślił, że decyzja o obsadzeniu stanowisk może zapaść tzw. większością kwalifikowaną (2/3 państw).
Przy obsadzie kluczowych stanowisk szwedzkie przewodnictwo chce się kierować zasadą politycznej, geograficznej i płciowej równowagi, by zadowolić i chadeków i socjalistów, małe i duże kraje, Północ i Południe.
Faworyci w Unii
Za faworyta na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej uważany jest belgijski premier Herman Van Rompuy, a za nim szef holenderskiego rządu Jan Peter Balkenende. Oficjalnie brytyjski premier Gordon Brown wciąż lobbuje na rzecz kandydatury Tony'ego Blaira, ma on jednak w UE bardzo wielu przeciwników, którzy nie chcą darować mu poparcia wojny w Iraku.
Faworyci na wysokiego przedstawiciela ds. polityki zagranicznej to szefowie brytyjskiej i szwedzkiej dyplomacji David Miliband i Carl Bildt oraz były premier Włoch Massimo D'Alema; na liście są też unijna komisarz ds. handlu Brytyjka Catherine Ashton, a także była komisarz i obecna minister ds. edukacji Grecji Anna Diamantopulu.
Źródło: PAP