Licząca dwa wieki polityka neutralności Szwecji zaczyna się chwiać. W obliczu kryzysu na Ukrainie podnoszą się głosy, że czas dołączyć do NATO. Ambasador USA w Sztokholmie decydowanie popycha Szwedów w tym kierunku. Miał oznajmić, że ani NATO, ani USA nie przyjdą Szwecji z pomocą w wypadku agresji Rosji. Miało to podziałać na szwedzkich polityków jak "zimny prysznic".
O wypowiedzi przedstawiciela USA w Szwecji Marka Brzezińskiego, syna Zbigniewa Brzezińskiego, poinformowała gazeta "Svenska Dagbladet". Miała paść pod koniec marca podczas spotkania dotyczącego polityki bezpieczeństwa Szwecji, w którym wziął udział Amerykanin i przedstawiciele szwedzkich partii politycznych.
Pomocy nie będzie
- Powiem szczerze. Szwecja nie ma zagwarantowanej obrony przez Artykuł 5 (artykuł Paktu Północnoatlantyckiego gwarantującego odpowiedź całego sojuszu na agresję na jednego z członków - red.), ani przez żadne dwustronne porozumienie z USA - stwierdził Brzeziński. Przestrzegł przy tym, że Ukraina miała jeszcze bliższe związki z NATO niż Szwecja.
Ambasador wytłumaczył przy tym Szwedom, że NATO można porównać do ubezpieczenia. Nie można się z nim związać w ostatnim momencie, już kiedy "dom sąsiada stanie w ogniu". Trzeba to zrobić zawczasu. - Czekanie z tym na ostatnią chwilę nie jest dobrym pomysłem - stwierdził Brzeziński. - Obecnie w Europie jest tylko jeden aktor, który jest w stanie zapewnić realistyczne gwarancje bezpieczeństwa. To NATO - dodał.
Otwarcie przyznał, że jego słowa mają związek z obecną sytuacją na Ukrainie, która zmienia sytuację geopolityczną i będzie wymagać przystosowania się. - Jak Szwecja może odpowiedzieć na te nowe realia? - zapytał Amerykanin i stwierdził, że Szwedzi nie są w stanie samodzielnie utrzymać sił zbrojnych zdolnych do zabezpieczenia ich wszystkich interesów. - Sami przyznajecie, że wasze bezpieczeństwo jest budowane we współpracy z partnerami zagranicznymi. Pytaniem jest z kim dokładnie? - pytał ambasador.
Brzeziński zastrzegł, że USA "zawsze stały na stanowisku", iż to Szwedzi sami muszą się określić co do członkostwa w NATO. - To wasza decyzja - stwierdził.
"Zimny prysznic" od Amerykanów
Wypowiedź ambasadora miała podziałać na szwedzkich polityków jak "zimny prysznic". Jak pisze "Svenska Dagbladet", panowało wśród nich przekonanie, że pomimo zachowywania oficjalnie neutralnej pozycji, Szwecja może liczyć na pomoc w wypadku agresji ze strony Rosji. Tak wynikało z nieoficjalnych porozumień pomiędzy Sztokholmem a Waszyngtonem, wywodzących się z okresu zimnej wojny.
Obecnie Szwecja jest partnerem NATO poprzez program Partnerstwo dla Pokoju. Szwedzkie siły zbrojne wspólnie ćwiczą z wojskami państw Sojuszu i współpracują w wielu zakresach. Nie są jednak zintegrowane. Jak stwierdził Brzeziński, taka współpraca może mieć pewną wartość w odstraszaniu potencjalnej agresji, ale nie jest gwarancją pomocy.
Amerykanie od powstania NATO naciskali Szwecję na przyłączenie się, ale wobec braku zdecydowania Szwedów nigdy nie nalegano na to za mocno, z obawy o odwrotną reakcję. Sztokholm formalnie utrzymuje politykę neutralności wywodzącą się z początku XIX wieku. Podczas zimnej wojny Szwedzi utrzymywali duże siły zbrojne, jednak współcześnie zostały one poważnie ograniczone.
Autor: mk//tka / Źródło: Svenska Dagbladet, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Facebook/Försvarsmakten | Försvarsmakten