Szejk Kataru wzywa do interwencji w Syrii


Po raz pierwszy przywódca jednego z krajów arabskich otwarcie opowiedział się za interwencją w Syrii. - Jakieś wojska powinny zostać tam wysłane i powstrzymać zabijanie - powiedział szejk Hamad ibn Chalifa as-Sani w wywiadzie dla amerykańskiej telewizji CBS. Trwająca obecnie misja obserwatorów Ligi Arabskiej nie zdołała zapobiec krwawym starciom w Syrii i kraje arabskie szukają nowego sposobu zaradzenia sytuacji.

Szejk został zapytany przez amerykańskich dziennikarzy wprost, czy poparłby interwencję państw arabskich w Syrii, odpowiedział: - W obecnej sytuacji nie ma innej opcji.

Zmiana warunków gry?

Znamienne jest to, że podczas wojny w Libii to właśnie Katar najintensywniej zaangażował się w interwencję u boku państw NATO. Mały szejkanat wysłał do akcji kontyngent myśliwców Mirage 2000, które atakowały siły Muammara Kaddafiego.

Pod koniec października 2011 roku, już po zajęciu Trypolisu, szef Sztabu Generalnego Kataru ujawnił, że zaangażowanie Kataru nie ograniczało się do nalotów. - Byliśmy wśród bojowników opozycji. W każdym regionie Libii były setki żołnierzy naszych sił specjalnych - powiedział generał Hamad Bin Ali Al Attiyah.

W obecnej sytuacji kraje arabskie są coraz bardziej rozczarowane Syrią. Pomimo zapewnień reżimu Baszara Asada, brutalne represje nie ustają. Wysłani do kraju obserwatorzy Ligi Arabskiej nie zdołali zapobiec rozlewowi krwi i tylko potwierdzili, że Syria stacza się w kierunku wojny domowej. Według ONZ od marca 2011 roku w wyniku represji i walk zginęło ponad pięć tysięcy ludzi.

Źródło: BBC News