Szefowie międzynarodowych instytucji finansowych liczą pieniądze, które będą w stanie wyłożyć na walkę z wirusem Ebola, który w Liberii, Sierra Leone i Gwinei zabił już blisko 900 osób. W grę wchodzą dziesiątki milionów dolarów. Konkretne kwoty powinny paść w najbliższych dniach.
Pierwsze kwoty już się jednak pojawiają. Szef Afrykańskiego Banku Rozwoju Donald Kaberuka powiedział agencji Reutera, że jego instytucja natychmiast wypłaci 50 mln dolarów trzem krajom dotkniętym największą epidemią gorączki krwotocznej w historii. Ich środki rządowe i systemy zdrowotne są napięte do granic możliwości.
Bank Światowy ogłosi wysokość funduszy dla każdego kraju w najbliższej przyszłości, po zatwierdzeniu ich przez zarząd.
- Pracujemy nad pakietem awaryjnym dla trzech krajów i ogłosimy go na początku tego tygodnia - powiedział przedstawiciel Banku Światowego.
Fundusze te będą częścią wartego 100 mln dolarów planu pomocowego ogłoszonego w ubiegłym tygodniu przez Światową Organizację Zdrowia (WHO).
Szefowa WHO Margaret Chan ostrzegła wówczas, że jeśli wirus Ebola będzie się nadal rozprzestrzeniać, to "konsekwencje będą katastrofalne, zarówno pod względem straconych ludzkich istnień, jak i załamania gospodarki".
Wirus dotarł do Nigerii
W poniedziałek w Sierra Leone i Liberii rozmieszczono setki żołnierzy w ramach walki z wirusem, który w tych krajach, a także w Gwinei i Nigerii zabił już 887 osób. Według najnowszych danych WHO wirusem zaraziły się 1603 osoby.
W poniedziałek władze Nigerii poinformowały o drugim przypadku pojawienia się wirusa w największym mieście kraju - Lagos. Zaraził się nim lekarz, który zajmował się chorym Amerykaninem. Mężczyzna przyleciał z Liberii do Lagos i w ubiegłym miesiącu zmarł tam na gorączkę krwotoczną.
Z kolei według najnowszych danych WHO w Nigerii odnotowano już cztery przypadki wirusa.
Skutki epidemii i pomoc dla dotkniętych nią krajów będą tematem rozmów 50 afrykańskich przywódców na marginesie rozpoczynającego się w poniedziałek w Waszyngtonie szczytu USA-Afryka.
Prezydenci Liberii i Sierra Leone odwołali swój udział w szczycie, by móc nadzorować walkę z epidemią w swoich krajach. W piątek prezydent USA Barack Obama poinformował, że przed szczytem Stany Zjednoczone podejmują niezbędne środki ostrożności; m.in. wszystkie osoby przybywające na to spotkanie z krajów dotkniętych epidemią przechodzą po przylocie do USA badania medyczne.
Wysoka śmiertelność
Epidemia wirusa Ebola wybuchła w lutym na wschodzie Gwinei. Wirus, który wywołuje gorączkę krwotoczną, przenosi się przez krew i płyny ustrojowe. Niebezpieczne jest też także dotykanie ciała osoby, która zmarła na gorączkę krwotoczną.
Śmiertelność wśród osób zarażonych w chwili obecnej ocenia się na 55 proc. Do symptomów choroby należą: gorączka, krwotoki wewnętrzne i zewnętrzne, a w ostatnim stadium choroby - wymioty i biegunka.
Autor: kg / ŁOs/kwoj / Źródło: PAP