Informacja o kradzieży napisu "Arbeit macht frei" z bramy obozu Auschwitz-Birkenau od razu stała się jedną z głównych wiadomości w izraelskich serwisach internetowych. O kradzieży piszą już też największe serwisy w całej Europie.
Informując o kradzieży "Haarec" jak i "Jerusalem Post", opisują umieszczone na bramie obozu hasło jako "niesławne" i "cyniczne", przypominając o setkach tysięcy ludzi, głównie Żydów, którzy zginęli w kompleksie obozowym.
Oba serwisy cytują też rzeczniczkę policji, która opowiada o szczegółach przestępstwa. Także BBC pisze, że policja wdrożyła już intensywne śledztwo, które ma szybko ujawnić sprawców zuchwałej kradzieży.
Również brytyjski "Guardian" donosi o determinacji policji w poszukiwaniu złodziei. O kradzieży donoszą również największe niemieckie i włoskie media.
Dwa dni po niemieckiej pomocy
Zagraniczne media przypominają, że kradzież napisu nastąpiła dwa dni po deklaracji niemieckiego rządu, który obiecał 60 mln euro na konserwację pozostałości po byłym hitlerowskim obozie koncentracyjnym.
Do tej pory Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau utrzymywało się głównie ze środków pochodzących z budżetu państwa polskiego oraz przychodów własnych. Pomoc zagraniczna stanowiła w roku 2008 ok. 5 procent budżetu Muzeum.
Potrzeby finansowe na zabezpieczenie pozostałości KL Auschwitz szacuje się na ok. 120 mln euro.
Źródło: haaretz.com, j.post.com, PAP, BBC