Co najmniej trzy osoby zginęły, a cztery zostały ranne w poniedziałkowej strzelanie, do której doszło na przedmieściach Pittsburgha w stanie Pensylwania. Szaleniec otworzył ogień do członków samorządowego spotkania. Został aresztowany.
Do strzelaniny doszło podczas wieczornego spotkania mieszkańców i władz miasteczka Ross Township na przedmieściach Pittsburgha.
Karabinem snajperskim w mieszkańców
Mężczyzna podjechał pod budynek autem. Uzbrojony w pistolet z celownikiem snajperskim otworzył ogień celując w okna. Po oddaniu kilku strzałów wrócił do samochodu po dodatkową amunicję, by strzelać już w gmachu. Na miejscu zginęły dwie osoby. Trzecia w drodze do szpitala. Jeden z samorządowców powstrzymał szaleńca przed kolejnymi strzałami. Wyrywając mu broń postrzelił napastnika - ten podjął ucieczkę. Po krótkim pościgu został zatrzymany przez policję.
Motywy jego działania nie są na razie znane. Wiadomo, że to 59-letni Rockne Newell.
Kule "przeszły" przez ścianę
W budynku było w sumie prawie 20 osób. Wśród nich reporter lokalnej gazety "Record Pocono". Chris Reber na własne oczy widział, jak kule przebijają na wylot jedną ze ścian.
- Jak tylko usłyszałem strzały od razu rzuciłem się na podłogę. Potem strzały umilkły, a ja przeczołgałem się do tylnych drzwi - powiedział dziennikarz. - Byłem jedyną osobą, która uciekła - dodał.
Autor: rf//kdj / Źródło: Reuters, nbcphiladelphia.com