Steinbach już nie straszy, tylko śmieszy

Aktualizacja:
Steinbach już nie straszy, tylko śmieszy
Steinbach już nie straszy, tylko śmieszy
TVN24
Steinbach już nie straszy, tylko śmieszyTVN24

Po swojej ostatniej wypowiedzi o tym, że Polska mobilizowała się do wojny już w marcu 1939 roku, Erika Steinbach - dotychczas w Polakach wzbudzająca trwogę - stała się przedmiotem kpin. Również ze strony własnych rodaków.

W środę podczas dyskusji na zamkniętym posiedzeniu władz frakcji CDU/CSU szefowa Związku Wypędzonych (BdV) powiedziała, że faktem jest, iż Polska już w marcu 1939 roku rozpoczęła mobilizację.

Wypowiedź wywołała burzę w niemieckich mediach. Zarzucono jej sugerowanie współodpowiedzialności Polski za wywołanie II wojny światowej.

"Czekamy na podobne rewelacje"

Wypowiedź Steinbach nie wzburzyła natomiast polskiego ministra spraw zagranicznych. - No, jeszcze trochę i dowiemy się, że Polska zaczęła wojnę atakiem na radiostację w Gliwicach - ironizował Radosław Sikorski. Wcześniej kpił także jego nowy rzecznik, Marcin Bosacki. - Czekamy na podobne rewelacje historyczne - mówił.

Mimo że Erika Steinbach słynie w Niemczech z kontrowersyjnych wypowiedzi, tym razem spotkała ją totalna krytyka. Od słów szefowej Związku Wypędzonych od razu odcięli się przedstawiciele zarówno niemieckiego rządu - w tym minister spraw zagranicznych - jak i opozycji.

Krytyka ze wszystkich stron

- Jednoznacznie przekroczyła czerwoną linię i opuściła fundamentalny demokratyczny konsensus Republiki Federalnej - skomentowała Claudia Roth z partii Zielonych.

Na temat incydentu wypowiedział się też szef niemieckiej dyplomacji, liberał Guido Westerwelle, który zarzucił przewodniczącej BdV, że swymi wypowiedziami na temat II wojny światowej "szkodzi wizerunkowi Niemiec za granicą".

W rezultacie Steinbach oświadczyła, że nie będzie kandydowała do władz swojej partii.

"Steinbach schodzi na margines"

- Rząd niemiecki, Angela Merkel i władze partyjne powiedziały - dosyć! - komentuje Jacek Mojkowski, redaktor tygodnika "Forum".

"Dosyć!" powiedziały też niemieckie media. "Steinbach schodzi na margines", "CDU zrzuca balast" - takie tytuły widniały w niemieckiej prasie dzień po wypowiedzi Steinbach.

Do tej pory można było odnieść wrażenie, że Erika Steinbach jest znana raczej tylko w Polsce - jako ekstremistka, która chce zrównać cierpienia niemieckich wypędzonych z cierpieniami ofiar inwazji hitlerowskich Niemiec i która neguje uznanie polsko - niemieckiej granicy na Odrze i Nysie.

"Antypolka"?

Poświęcano jej okładki gazet, pisano o niej piosenki (m.in. utwór Pawła Kukiza "Heil Sztajnbach").

Jej słowa wyprowadzały z równowagi polskich polityków. Władysław Bartoszewski - obecnie sekretarz stanu w rządzie Donalda Tuska - nazwał ją nawet "antypolką", co wywołało kontrowersje w Niemczech.

Dziś już mało kto Eriki Steinbach broni.

Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24