Śledczy: Nie ma rakiet na "Arctic Sea"


- Na Arctic Sea nie było żadnego obcego ładunku poza zgłoszonym transportem drewna – oświadczył pion śledczy rosyjskiej prokuratury. Wcześniej informacje o rakietach przemycanych rzekomo na statku zdementował minister spraw zagranicznych Rosji, Siergiej Ławrow.

Komunikat przekazano po przeprowadzeniu oględzin "Arctic Sea", który obecnie znajduje się na otwartym morzu. Pion śledczy prokuratury rosyjskiej podał, że prace grupy dochodzeniowej na statku potrwają jeszcze kilka dni.

Media: upozorowane porwanie, bo Mossad wykrył rakiety

Wiele mediów pisało, że jednostka przewoziła nie tylko drewno. Sugerowano, że na pokładzie "Arctic Sea" znajdowała się broń, a konkretnie rakiety ziemia-powietrze S-300 przeznaczone dla Iranu lub Syrii. Broń miała być załadowana na statek podczas prac remontowych w Kaliningradzie, miała pochodzić od rosyjskich mafiosów.

Nielegalny transport miał zostać wykryty przez izraelski wywiad, dlatego upozorowano porwanie – sugerują media.

W ubiegłym tygodniu szef biuletynu morskiego Sowfracht Michaił Wojtienko opuścił Rosję z obawy o swe bezpieczeństwo. To on jako pierwszy publicznie dał wyraz wątpliwościom dotyczącym oficjalnej wersji okoliczności uprowadzenia Arctic Sea.

Tajemnicze zniknięcie i odnalezienie

Frachtowiec Arctic Sea z 15-osobową rosyjską załogą, który płynął z Finlandii do Algierii, zaginął w tajemniczych okolicznościach pod koniec lipca, gdy znajdował się w Cieśninie Kaletańskiej, prowadzącej z Morza Północnego na otwarte wody Atlantyku.

Został odnaleziony 16 sierpnia przez rosyjską marynarkę w pobliżu Wysp Zielonego Przylądka. Według danych ze śledztwa prowadzonego w tej sprawie, statek miał zostać uprowadzony przez ośmiu porywaczy z Estonii, Łotwy i Rosji. Śledczy przetrzymywali rzekomych porywczy i marynarzy „Arctic Sea” przez wiele dni w całkowitej izolacji.

Źródło: PAP