Co najmniej 8 cywilów zginęło w niedzielę w najazdach wojska w północno-zachodnich miastach Syrii - podała agencja Reutera. Oficjalna agencja Sana donosi z kolei, że dziewięć osób zginęło w zasadzce w środkowej Syrii.
Do śmierci cywilów doszło w Hama i w Chan Szejchon w północnej prowincji Idleb.
- Siły bezpieczeństwa, wspierane przez wojsko, wtargnęły do miasta (Chan Szejchon) i otworzyły ogień, zabijając trzy osoby. Otoczyły też szpital w Chan Szejchon, by uniemożliwić dowożenie rannych - poinformowały Lokalne Komitety Koordynacyjne, pomagające w organizacji protestów i śledzeniu przebiegu powstania przeciwko reżimowi prezydenta Baszara el-Asada.
Według Sany, w piątek w Chan Szejchon "uzbrojona grupa uprowadziła kaprala Waela Alego i zabrała go w nieznane miejsce".
9 ofiar ataku na autobus
Sana podała, że w niedzielę w zasadzce na zachodzie kraju zginęło sześciu żołnierzy i trzech cywilów. - W mieście Maharda uzbrojona grupa otworzyła ogień do autobusu, którym do pracy jechali żołnierze i robotnicy - podała oficjalna agencja.
W wyniku zasadzki rannych zostało 17 osób. Trzech napastników zostało zabitych przez patrol policji, a czwarty jest ciężko ranny.
Nowy kolonializm?
Z kolei gazeta "Al-Thawra" stwierdziła w niedzielę, że unijne embargo nałożone na syryjską ropę naftową i produkty pochodne to oznaka, że Europa próbuje powrócić do swojej kolonialnej przeszłości.
Dziennik uważa, że Europa pracuje nad "odzyskaniem minionej chwały swej wstrętnej i ohydnej kolonizacji". Wskutek nałożonego w piątek unijnego embarga, władze w Damaszku tracą codziennie miliony dolarów.
2200 zabitych
Bilans piątkowych i w sobotnich operacji sił bezpieczeństwa i wojska w całym kraju to 27 zabitych. Według danych ONZ, w wyniku represji ze strony reżimu prezydenta Asada zginęło od marca tego roku ponad 2200 osób.
Źródło: PAP, Reuters