Rosyjskie przedsiębiorstwa tracą miliardy z powodu trwających od początku roku starć w Syrii - donosi dziennik "Moscow Times". Chodzi m.in. o pieniądze stracone na kontraktach zbrojeniowych, inwestycje energetyczne i turystykę.
W 2010 roku eksport do Syrii wyniósł 1,1 miliarda dolarów. Rok wcześniej rosyjskie inwestycje w tym kraju wyniosły 19,4 miliarda dolarów. Jak podkreśla "Moscow Times" stawka jest wysoka.
- Nasze dostawy do Syrii utknęły w impasie - powiedział Anton Kudratiew, dyrektor sprzedaży Uralmash's Drilling Equipment Holding, koncernu dostarczającego sprzęt do Syrii przez ostatnich 14 lat. Wiele firm, choć nie wszystkie, ma podobne doświadczenia.
Te, które zdecydowały się wciąż operować w ogarniętym niepokojami kraju przedsiębrały specjalne środki bezpieczeństwa. - Jeśli Rosja ogłosi ewakuację swoich obywateli, jesteśmy gotowi - mówi Siergiej Makarow, szef Stroitransgaz.
Są też przedsiębiorstwa - takie jak zajmujący się inżynierią wodną Sovintervod - które w ogóle nie straciły na zamieszkach w Syrii, a ich działania nie zostały zakłócone.
Znacznie gorzej jest w przypadku firm, które dopiero planowały inwestycje w regionie. I tak energetyczny gigant Inter RAO, który w lutym zapowiedział inwestycje rzędu 500 mln dol. w regionie poinformował "Moscow Times", że nie ma obecnie żadnych kontaktów z Syrią i nie zamierza tam inwestować.
4 miliardy w broni
Pod znakiem zapytania pozostaje jeszcze realizacja kwestia aktywnych kontraktów wojskowych, wycenianych na 4 miliardy dolarów. Chodzi m.in. o samoloty MiG-29, pociski ziemia-powietrze Pantsir, broń przeciwczołgową.
Jak będzie wyglądała przyszłość rosyjskich inwestycji? - w dużej mierze zależy od rozwoju sytuacji w Syrii, tego czy rząd się utrzyma i czy ewentualne nowe władze będą honorowały zawarte już konrakty.
Źródło: "The Moscow Times"
Źródło zdjęcia głównego: uralmash.ru