Kilkadziesiąt godzin przed wyborami prezydenckimi afgańska stolica przeżyła kolejny atak talibów. Zamachowiec-samobójca zaatakował wojskowy konwój jadący główną trasą łączącą stolicę Afganistanu z Dżalalabadem. Na miejscu zginęło co najmniej pięć osób, a 52 odniosło obrażenia.
Jak podaje AFP, wśród rannych jest m.in. trzech pracowników ONZ. Kolumna sił międzynarodowych zmierzała z Kabulu na wschód, w kierunku amerykańskiej bazy wojskowej Bagram.
Kolejne eksplozje i atak na prezydenta
Jak podaje AFP, także we wtorek zamachowiec samobójca wysadził się w powietrze obok wojskowego punktu kontrolnego na drodze w rejonie miasta Tirin Kot w prowincji Uruzgan. W wybuchu zginęło trzech żołnierzy afgańskich i dwóch cywilów.
Również rano we wtorek pociski rakietowe spadły na budynki rządowe w centrum Kabulu - nie spowodowały jednak ani strat w ludziach ani poważniejszych szkód.
Do serii ataków doszło na dwa dni przed czwartkowymi wyborami prezydenckimi w Afganistanie, na czas których talibowie zapowiedzieli już "falę" ataków. Według ostatniego sondażu prezydenckiego, zwycięzcą wyborów będzie urzędujący Hamid Karzaj, który cieszy się 44 proc. poparciem.
Źródło: PAP