Ciężko mi tu dzisiaj stać. Jest ze mną moja matka, a w jednym z tych grobów leży mój dziadek - mówił w niedzielę serbski prezydent, Boris Tadić odwiedzający obóz koncentracyjny we wsi Jadovno w Chorwacji, gdzie przebywa z wizytą.
Swoją obecnością w tym miejscu Boris Tadić dał znak do dalszego pojednania Chorwatów i Serbów, w ważnym dla obu stron momencie.
"Mamy dług wobec ofiar"
Obóz w Jadovnie był w czasie II wojny światowej miejscem kaźni 30 tysięcy Serbów, Romów, Żydów, a także samych Chorwatów, którzy sprzeciwiali się faszystowskiemu reżimowi Niezależnego Państwa Chorwackiego (NDH) współpracującego z Hitlerem.
- Chorwacja i Serbia mają specjalny dług wobec ofiar i specjalną rolę w tym regionie - przemawiał Tadić, który deklaruje, że Chorwację traktuje jako partnera, wierzy bowiem, że Zagrzeb stanie się furtką Belgradu do Zjednoczonej Europy.
Chorwacja na drodze do UE
Dzień wcześniej Chorwaci obchodzili 20. rocznicę proklamowania niepodległości (25 czerwca 1991 roku parlament w Zagrzebiu zdecydował o odłączeniu republiki od Jugosławii, co stało się bezpośrednią przyczyną wybuchu wieloletniej wojny - przyp. red.).
Dostali też "zielone światło" od Unii Europejskiej i przystąpią do niej za dwa lata.
Wyboista droga Serbii
W momencie, gdy Chorwacja jest już pewna członkostwa w Unii, Serbia wciąż pozostaje daleko w tyle. Kraj, który jest spadkobiercą byłej Jugosławii w ostatnich latach zbierał niepochlebne recenzje w Brukseli i Hadze, której Trybunał nie mógł schwytać najbardziej poszukiwanych zbrodniarzy wojennych.
Ten proces dobiegł w dużej mierze końca miesiąc temu, kiedy na terenie Serbii zatrzymany został były gen. Ratko Mladić odpowiedzialny za ludobójstwo w Srebrenicy.
Źródło: PAP, slobodnadalmacija.hr
Źródło zdjęcia głównego: TVN24