Saakaszwili: Rosjanie wiedzieli o wizycie Kaczyńskiego


- Uprzedzaliśmy Rosjan o wizycie oficjalnej polskiej delegacji w regionie Achałgori, dlatego ich reakcja była niezrozumiała – twierdzi prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili.

– Strzelali Rosjanie. Nigdy nie zrobilibyśmy takiej prowokacji, bo nie była ona w naszym interesie – dodaje gruziński przywódca w wywiadzie udzielonym TVP Info.

Prezydent Saakaszwili zapewnia również, że nie było żadnych odstępstw od reguł bezpieczeństwa i że Gruzja nie pozwoliłaby sobie na taką prowokację, bo nie leżało to w jej interesie.

Kto ostrzelał konwój?

Do incydentu z udziałem polskiego prezydenta Lecha Kaczyńskiego doszło pod koniec listopada. Na górskiej drodze w Gruzji prowadzącej do granicy z Osetią Południową ostrzelano konwój, w którym jechali polski i gruziński prezydent.

Na konferencji prasowej tuż po incydencie Lech Kaczyński odrzucił pojawiające się głosy, że całe zdarzenie mogło być gruzińską prowokacją i jednoznacznie ocenił, że za całą sprawą stoją Rosjanie. - Sugestie, że to mój i prezydenta Saakaszwilego pomysł, jest - delikatnie mówiąc - mijaniem się z prawdą, a po polsku: kłamstwem - mówił przywódca polskiego państwa.

Dzień później swoje słowa potwierdził. - Ja nie czułem świstu kul wokół siebie, ale w każdym razie (Rosjanie – red.) otworzyli ogień. Przecież to jasne, że będzie się mówiło, że to gruzińska prowokacja – powiedział Lech Kaczyński.

Osetyjczycy się przyznali

Słowom prezydenta zdecydowanie zaprzeczyli Rosjanie. Głos zabrali też osetyjczycy, którzy przyznali, że to oni strzelali w kierunku kolumny prezydentów Lecha Kaczyńskiego i Micheila Saakaszwilego. Strzelali w powietrze, strzały były tylko ostrzegawcze i nie mieli pojęcia, kto jedzie w konwoju - tak w wywiadzie twierdziła dla rosyjskiego dziennika "Kommiersant" osetyjska minister informacji Olga Gagłojewa.

Co mówi raport?

Szczegółowy raport na temat gruzińskiego incydentu sporządziła ABW. - Incydent nie miał charakteru zamachu, ale naruszone zostały zasady ochrony głowy państwa. Funkcjonariusze BOR celowo zostali odsunięci od prezydenta, a ochrona gruzińska dopuściła się zaniedbań - napisano w raporcie.

Źródło: tvp.info